"Newsweek": Aktor, fotograf i niedoszły poseł przez lata miał krzywdzić młode dziewczyny

Bartłomiej M., aktor znany bardziej ze spotów reklamowych niż filmów, dwukrotnie próbujący zostać posłem PiS, od wielu lat miał wykorzystywać seksualnie młode dziewczyny - ujawnia "Newsweek". Z ustaleń tygodnika wynika, że zwabiał je pod pretekstem sesji zdjęciowej do mieszkania, podawał alkohol, a następnie krzywdził. Mężczyzna nie przyznaje się do winy.
Zobacz wideo Piekło kobiet. Przemoc seksualna to w Polsce codzienność

"Newsweek" opublikował w piątek (7 maja) reportaż o Bartłomieju M., aktorze, doktorancie na Uniwersytecie Opolskim, kandydacie Prawa i Sprawiedliwości do Sejmu, który - jak wynika z ustaleń tygodnika - miał latami krzywdzić młode kobiety. "Newsweek" opisuje m.in historię Bereniki, obecnie dorosłej już kobiety, w której trauma po spotkaniu z Bartłomiejem M. miała odezwać się po wielu latach, gdy zobaczyła go w telewizji. Postanowiła odnaleźć inne jego ofiary. 

Zalogowany na portalu Maxmodels 

M. był zalogowany na portalu Maxmodels - serwisie dla modelek i fotografów, którzy budują swoje portfolio - jako fotograf. Podpisany z imienia i nazwiska. W 2009 roku z propozycją sesji zdjęciowej napisał do Bereniki, 14-latki, która marzyła o karierze modelki - relacjonuje tygodnik. Dziewczyna pojechała do jego mieszkania, tam M. zrobił jej zdjęcia, ale - aby się rozluźniła - miał zachęcać do wypicia drinka. Berenika w końcu wypiła alkohol i poczuła, że opadają jej powieki, a ciało robi się bezwładne. Wówczas - jak opisuje "Newsweek" - została wykorzystana.

"Jak się czujesz z tym, że złamałeś życie 14-letniej dziewczynce?"

Przez lata dziewczyna nie mówiła nikomu o tym, co się wydarzyło. W tym czasie opuściła się w nauce, nie chodziła na lekcje, w końcu trafiła do szpitala, jednak nikt nie wiedział, co się z nią dzieje - nastolatka traciła przytomność, mdlała na ulicy, miała bezdechy. W 18. urodziny Bereniki, w 2013 roku, mężczyzna napisał do niej: "Co u ciebie słychać? Fajnie się rozwijasz. Pozdrawiam, Bartek". "Jak się czujesz z tym, że złamałeś życie 14-letniej dziewczynce, którą byłam?" - odpowiedziała dziewczyna. "Naprawdę czułaś się wtedy niewinna? Pomyśl, czy naprawdę masz czyste sumienie. Chyba że zapomniałaś, jak bardzo cię nakręciło stanie bez bielizny koło krzesła" - miał odpisać jej M.

Skrzywdzonych przez Bartłomieja M. jest więcej. Pierwsze zawiadomienie - 11 lat temu

Berenika postanowiła zebrać przeciwko mężczyźnie dowody. Okazało się, że pierwsze zawiadomienie w jego sprawie zostało złożone w 2010 roku. "Na policję zgłosiła się matka 16-letniej Majki. Zeznała, że jej córka prawdopodobnie została zgwałcona przez "fotografa Bartka" po tym, jak podał jej drinki z jakąś substancją. Postępowanie zostało umorzone wobec braku dowodów i danych podejrzanego" - pisze "Newsweek". 

Kobieta prześledziła, jakie jeszcze młode modelki pozowały Bartłomiejowi i w taki sposób miała znaleźć jego kolejne nastoletnie ofiary. Tygodnik szczegółowo opisuje, jak mężczyzna zwabiał kobiety do swojego mieszkania a następnie wykorzystywał seksualnie.

Bartłomiej M. został już raz skazany za gwałt

Prawniczka, Marta Lech, która zdecydowała się non-profit pomagać Berenice w tej sprawie ustaliła, że przed Sądem Rejonowym dla Warszawy-Żoliborza toczy się już postępowanie, w którym o gwałt na młodej dziewczynie oskarżony jest właśnie Bartłomiej M. - informuje tygodnik. W październiku 2020 roku zapadł wyrok. Sąd uznał, że mężczyzna jest winny popełnienia przestępstwa z art. 197 (zgwałcenie i wymuszenie czynności seksualnej) oraz orzekł zakaz zbliżania się do kobiety na odległość mniejszą niż 500 metrów przez 10 lat, 10 tys. nawiązki dla ofiary, a także wymierzył mu karę 2 lat i 11 miesięcy pozbawienia wolności. Wyrok jest nieprawomocny.

"Newsweek" pisze, że Bartłomiej M. w żadnej ze spraw nie przyznawał się do winy, spędził dotąd w areszcie tylko dwa dni – w 2016 roku, ale też nie wypierał się kontaktów płciowych. Miał twierdzić, że nastolatki lubiły ostry seks ze starszym mężczyzną, lubiły przemoc i robienie im nagich zdjęć.

Grał w spotach, startował do Sejmu z list PiS, robi doktorat w Opolu 

Bartłomiej M. nie jest anonimową osobą. Oprócz epizodycznych ról w wielu filmach i serialach zagrał też w 2005 r. w spocie PiS.

Wystąpił też w spotach telefonii komórkowej, w reklamie społecznej i reklamach leków, w tym także - jak pisze tygodnik - kontrowersyjnym spocie leku na potencję, usuniętym z YouTube.

Dwukrotnie startował do Sejmu z list Prawa i Sprawiedliwości. Za drugim razem mówił w lokalnych mediach, że sprzedał auto i zainwestował wszystkie pieniądze w kampanię wyborczą. Pokazał się nawet z Beatą Szydło na jednym z przedwyborczych spotkań. Nie pomogło mu to jednak w zdobyciu mandatu posła.

Obecnie Bartłomiej M. jest zajęty karierą naukową - robi doktorat na Uniwersytecie Opolskim. W 2017 roku - jak informuje "Newsweek" - reprezentował uczelnię podczas konferencji „Tadeusz Kościuszko – polityka historyczna w służbie polskiej i amerykańskiej dyplomacji”.

Więcej o: