Andrzej Duda o locie z Zielonej Góry: Nikt mnie pytał, czy lecieć, czy nie lecieć

Okoliczności lotu powinny zostać wyjaśnione - tak kwestię startu z lotniska w Babimoście k. Zielonej Góry komentował w piątek w emitowanej na portalu Interia.pl i w Polsat News rozmowie prezydent Andrzej Duda. Z medialnych doniesień wynika, że w lipcu 2020 r. mogło dojść do złamania procedur, a samolot z prezydentem na pokładzie wystartował już po zakończeniu dyżuru przez kontrolera ruchu.

W lipcu 2020 roku doszło do potencjalnie niebezpiecznego incydentu lotniczego, w którym uczestniczył samolot z prezydentem Andrzejem Dudą. Jak w ubiegłym roku informowała "Gazeta Wyborcza", prezydencka maszyna odleciała z lotniska w Babimoście k. Zielonej Góry, chociaż wieża kontrolna była już zamknięta, a piloci nie otrzymali zgody na start. Z formalnego punktu widzenia przez kilka minut samolot miał lecieć bez kontroli ze strony wieży.

Z artykułu opublikowanego we wtorek przez portal Wirtualna Polska wynika, że grupa osób, wśród których był między innymi wiceminister infrastruktury Marcin Horała, miała próbować wpłynąć na przekaz dotyczący prezydenckiego lotu. W grupie byli także przedstawiciele zarządu PLL LOT na czele z prezesem Rafałem Milczarskim, rzecznik PLL LOT Krzysztof Moczulski, prezes Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej, a także przedstawiciele Ministerstwa Aktywów Państwowych.

Według autorów artykułu mogło dojść do złamania procedur, ponieważ start samolotu odbył się po zakończeniu dyżuru przez kontrolera ruchu.

Rzecznik prezydenta RP Błażej Spychalski tuż po publikacji artykułu Wp.pl napisał w oświadczeniu, że podczas lotu prezydenta Andrzeja Dudy 2 lipca 2020 roku zachowano wszelkie standardy bezpieczeństwa, podobnie jak przy innych podróżach samolotem z udziałem prezydenta. Podkreślił, że ze strony pasażerów nikt nie wpływał w jakikolwiek sposób na decyzje załogi.

Zobacz wideo Izabela Zygmunt: Polska nie jest prymusem ograniczania emisji

Andrzej Duda: Nikt mnie nie pytał, czy lecieć, czy nie lecieć

Pytany w "Gościu Wydarzeń" w Polsat News i Interia.pl o kwestie naruszenia procedur prezydent Andrzej Duda stwierdził, że "nie wiedział, był kompletnie nieświadomy".

- Pamiętam sytuację tej naszej bytności na lotnisku zielonogórskim, bo to jest w Babimoście. Pamiętam, że stamtąd odlatywaliśmy, pamiętam, że było to wieczorem, ale absolutnie nie było tam żadnej sytuacji, żeby ktoś mnie pytał, czy lecieć, czy nie lecieć, żeby były jakieś wątpliwości, żeby ktoś z moich współpracowników jakąś aktywność w tym zakresie podejmował, żeby ktoś z załogi nas pytał - zapewnił Andrzej Duda. 

- Siedzieliśmy, czekaliśmy aż samolot poleci i odleciał - dodał.

- Sytuacja powinna zostać zbadana przez odpowiednie służby. To był samolot LOT, załoga była cała LOT. To kwestia tego, czy przestrzegała odpowiednich procedur. Właściwe organy powinny to sprawdzić, wyjaśnić, jeśli były nieprawidłowości, wyjaśnić kontrowersje - zaznaczył.

Więcej o: