Podczas głosowania 15 kwietnia Sejm poparł kandydaturę Bartłomieja Wróblewskiego na stanowiska Rzecznika Praw Obywatelskich. Do objęcia urzędu poseł PiS potrzebuje jednak jeszcze zgody Senatu, a w nim większość mają partie opozycyjne. Okazuje się, że Prawo i Sprawiedliwość szuka wśród nich osób, które poprą ich kandydata. Jak pisaliśmy, sam Wróblewski nie kryje, że prowadzi rozmowy z senatorami i nie zamierza tego zmieniać.
- Przekonywałem do siebie najpierw grupy posłów, a później wszystkie środowiska w Sejmie. Najpierw dochodziło do spotkań, a potem namawiałem do rozważenia głosu. Będę się starał w ten sam sposób postępować w Senacie - powiedział w rozmowie z Interią. - Czy senatorowie opozycji, niezależni, dadzą się przekonać, tego nie wiem. Okaże się w dniu głosowania. Nie zamierzam jednak dawać za wygraną - mówił.
Wojciech Ziemniak, senator Koalicji Obywatelskiej, powiedział "Rzeczpospolitej", że politycy PiS namawiali go do wstrzymania się od głosu w sprawie kandydatury Wróblewskiego. - Miałem wysłanników, telefonicznie i bezpośrednio - powiedział polityk KO i przytoczył argumenty, którymi próbowano go zachęcić. - Bazowano na dwóch wartościach: patriotyzmie lokalnym, bo obaj jesteśmy z Wielkopolski, oraz na sprawach wiary i podejścia do aborcji. Kolejnym argumentem było to, że Wróblewski potrafi przeciwstawić się Kaczyńskiemu, np. głosując przeciw "piątce dla zwierząt" - powiedział.
Namawiana do głosowania za kandydatem PiS, wstrzymania się lub niewzięcia udziału w głosowaniu była także senatorka KO prof. Alicja Chybicka. Zarówno Ziemniak jak i Chybicka nie zdecydowali się przystać na propozycję. Zagłosowania za Wróblewskim nie wyklucza jednak Jan Filip Libicki, senator Polskiego Stronnictwa Ludowego, który przyznał, że w zamian za poparcie zaoferowano mu korzyści polityczne. Jak zapewnił jednak, jeżeli zdecyduje się zagłosować na kandydata PiS, nie będzie mieć to w związku z ewentualnymi profitami. - Jeśli będę głosował na pana Wróblewskiego, to z powodów ideowych, a nie dlatego, że ktoś mi coś zaproponuje. Niczego z rąk PiS nie przyjmę - zaznaczył w rozmowie z dziennikiem.