Podczas środowego posiedzenia marszałkini Sejmu zwróciła Grzegorzowi Braunowi z Konfederacji uwagę, że nie ma zakrytych ust i nosa. - Panie pośle, proszę o nałożenie maseczki, ewentualnie o opuszczenie sali, mamy inne sale, ma pan możliwość zdalnego uczestnictwa w posiedzeniu Sejmu. Proszę nie narażać zdrowia i życia innych osób, jeśli nie boi się pan sam o siebie. Proszę mieć na względzie wszystkich swoich kolegów, którzy są obecni na sali plenarnej - powiedziała Elżbieta Witek.
- Wzywam panią marszałek do przestrzegania prawa obowiązującego w Rzeczpospolitej - odpowiedział na to Grzegorz Braun. Mimo próśb, poseł nie założył maseczki. Witek przywołała polityka Konfederacji do porządku. Następnie, wobec braku reakcji ze strony Brauna, marszałkini wykluczyła go z posiedzenia. - Ponieważ nadal uniemożliwia pan prowadzenie obrad (...) podejmuję decyzję o wykluczeniu pana z posiedzenia Sejmu. Zgodnie z regulaminem Sejmu proszę opuścić salę posiedzeń - oświadczyła Elżbieta Witek. Zgromadzeni posłowie zaczęli bić brawo. Poseł Konfederacji wyszedł.
Grzegorz Braun do sprawy odniósł się na Twitterze. "Tuż przed otwarciem obrad Elżbieta Witek fatygowała się do mnie osobiście z pogróżką, że odbierze mi uposażenie. To właśnie poziom Prawa i Sprawiedliwości - sądzą, że okradanie mojej rodziny załatwia sprawę" - napisał.
"Ten wspólny aplauz całej zjednoczonej koalicji kowidowej: PiS, Koalicji Obywatelskiej, PSL, Lewicy - kiedy Elżbieta Witek po raz kolejny dopuszcza się bezprawia - bezcenny" - dodał w kolejnym wpisie.