Rodziny ofiar katastrofy smoleńskiej umówione w prokuraturze. Wassermann: Liczę, że czegoś się dowiemy

Jeszcze w kwietniu część rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej ma złożyć wizytę w Prokuraturze Krajowej, by poznać szczegóły śledztwa dotyczące tragedii. Prokuratura po raz kolejny przedłużyła postępowanie. - Idziemy teraz do prokuratury i mamy nadzieję, że czegoś się dowiemy - zapowiedziała w rozmowie z Polskim Radiem posłanka PiS Małgorzata Wassermann.

W piątek Prokuratura Krajowa podała, że śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej zostało przedłużone do 31 grudnia 2021 r. "W śledztwie Zespołu Śledczego Nr 1 Prokuratury Krajowej prowadzone są czynności dowodowe dostarczające nowe informacje pozwalające na wyjaśnienie przyczyn katastrofy samolotu TU-154M o numerze 101" - poinformowano w komunikacie.

Zostały wydane m.in. wstępne opinie dotyczące przyczyn zgonów oraz mechanizmów powstania obrażeń stwierdzonych podczas ponownych sekcji zwłok ofiar katastrofy. W toku są badania śladów fizykochemicznych, które prowadzi włoskie Laboratorium Kryminalistyczne Korpusu Karabinierów.

Ponownie poddano badaniu też telefony, kamery oraz aparaty fotograficzne zabezpieczone na miejscu zdarzenia, przy wykorzystaniu oprogramowania, pozwalających na odczytanie danych w nich zawartych.

Zobacz wideo Dzień, który wstrząsnął Polską

Małgorzata Wassermann: Idziemy do prokuratury

-  Postępowanie przygotowawcze w prokuraturze, jak i etap prac komisji badającej wypadki, te postępowania z założenia są niejawne. One są niejawne nie tylko w przypadku Smoleńska, ale też każdego innego postępowania. To jest dobre, to służy sprawie - mówiła w niedzielę w Programie 1 Polskiego Radia posłanka PiS Małgorzata Wassermann. Ojciec parlamentarzystki - wieloletni poseł PiS Zbigniew Wassermann - był jedną z ofiar katastrofy smoleńskiej.

- Gdybyśmy założyli, że mamy gdzieś w orbicie osoby, które będą winne i będą odpowiadać, to one nie mogą być na bieżąco informowane o postępach prac po to, by nie przygotowywały swojej linii obrony i nie rozpoczęły mataczenia - dodała.

Wassermann podkreśliła, że "nie ma nic przeciwko temu, że nie ma jawności, że nie ma bieżącej wiedzy o postępach prac". - Teraz jesteśmy wstępnie umówieni, my, rodziny w jakieś części, które zgłosiły taką chęć, w prokuraturze. Zobaczymy w przyszłym tygodniu, mam nadzieję, że COVID nam tego nie zablokuje, bo nie zapominajmy o tej szczególnej sytuacji, w której jesteśmy, że o jakiś postępach prac się dowiemy  - zapowiedziała.

- Informacje płynące z tych ciał może nie są takie, jak byśmy sobie tego życzyli, ale to też nie jest tak, że ktoś nas traktuje w sposób wrogi. Idziemy teraz do prokuratury i mamy nadzieję, że czegoś się dowiemy - zaznaczyła.

Jakie były przyczyny katastrofy smoleńskiej?

Państwowa komisja (tzw. komisja Millera) ustaliła, że do katastrofy przyczynił się szereg okoliczności, w tym złamanie procedur bezpieczeństwa. Bezpośrednią jej przyczyną było zejście poniżej minimalnej wysokości zniżania (100 metrów), przy nadmiernej prędkości opadania, w warunkach atmosferycznych uniemożliwiających wzrokowy kontakt z ziemią. Rozpoczęcie procedury odejścia na drugi krąg - przerwanego lądowania w sytuacji, kiedy wiadomo, że lądowanie może zakończyć się niepowodzeniem - było spóźnione.

Według ekspertów z komisji Millera właśnie złamanie procedur bezpieczeństwa przez pilotów tupolewa doprowadziło do zderzenia z feralną brzozą, którego skutkiem było oderwanie fragmentu lewego skrzydła wraz z lotką, a w konsekwencji do utraty sterowności samolotu, przechyłu i zderzenia z ziemią.

W katastrofie 10 kwietnia 2010 roku pod Smoleńskiem zginęło 96 osób - cała załoga Tu-154 oraz lecąca do Katynia polska delegacja z prezydentem Lechem Kaczyńskim na czele.

Więcej o: