Czarnek o katastrofie smoleńskiej w podręcznikach historii. "Trzeba to rzetelnie przedstawić"

Szef resortu edukacji Przemysław Czarnek zapowiedział w Radiu Wrocław, że w pracach nad podstawą programową zostanie również "szczegółowo" uwzględniona kwestia katastrofy smoleńskiej. - Przecież to jest wydarzenie, które po pierwsze jest najtragiczniejszym w powojennych dziejach Polski. (...) Mówimy tutaj o pewnych działaniach, czy zaniechaniach ze strony tych, którzy wówczas rządzili, o odpowiedzialności politycznej, która jest ewidentna po stronie Rady Ministrów Donalda Tuska - stwierdził.

Minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek stwierdził w rozmowie z Radiem Wrocław, że uczniowie "bezwzględnie" powinni uczyć się z podręczników historii o katastrofie smoleńskiej.

- Przecież to jest wydarzenie, które po pierwsze jest najtragiczniejszym w powojennych dziejach Polski, jeśli chodzi o losy polskiej państwowości, bo mówimy tutaj przecież o państwie polskim, o najwyższych rangą funkcjonariuszach państwa polskiego na czele z prezydentem RP. Mówimy tutaj o pewnych działaniach, czy zaniechaniach ze strony tych, którzy wówczas rządzili, o odpowiedzialności politycznej, która jest ewidentna po stronie Rady Ministrów Donalda Tuska - skomentował.

Jak dodał, na razie funkcjonują podstawy programowej, które "zakładają nauczanie historii w klasie 4 szkół ponadpodstawowych mniej więcej do wejścia Polski do Unii Europejskiej".

- Kolejne prace nad podstawami programowymi, które będą określać już to, co się dzieje w XIX wieku, na pewno będą dotykały szczegółowo 10 kwietnia 2010 r. I oczywiście trzeba będzie to rzetelnie i szczegółowo przedstawić naszej młodzieży w podręcznikach do historii - mówił Przemysław Czarnek.

- Jestem o tym przekonany, że to się uda przedstawić rzetelnie. Przede wszystkim w tych fragmentach, w których wiedza jest pełna - zaznaczył.

Zobacz wideo Dzień, który wstrząsnął Polską

Jakie były przyczyny katastrofy smoleńskiej?

Państwowa komisja (tzw. komisja Millera) ustaliła, że do katastrofy przyczynił się szereg okoliczności, w tym złamanie procedur bezpieczeństwa. Bezpośrednią jej przyczyną było zejście poniżej minimalnej wysokości zniżania (100 metrów), przy nadmiernej prędkości opadania, w warunkach atmosferycznych uniemożliwiających wzrokowy kontakt z ziemią. Rozpoczęcie procedury odejścia na drugi krąg - przerwanego lądowania w sytuacji, kiedy wiadomo, że lądowanie może zakończyć się niepowodzeniem - było spóźnione.

Według ekspertów z komisji Millera właśnie złamanie procedur bezpieczeństwa przez pilotów tupolewa doprowadziło do zderzenia z feralną brzozą, którego skutkiem było oderwanie fragmentu lewego skrzydła wraz z lotką, a w konsekwencji do utraty sterowności samolotu, przechyłu i zderzenia z ziemią.

W katastrofie 10 kwietnia 2010 roku pod Smoleńskiem zginęło 96 osób - cała załoga Tu-154 oraz lecąca do Katynia polska delegacja z prezydentem Lechem Kaczyńskim na czele.

Więcej o: