Monika Pawłowska poinformowała o przejściu do Porozumienia Jarosława Gowina w niedzielę poprzez media społecznościowe. Posłanka stwierdziła, że "to jedyne ugrupowanie szczerze zainteresowane ponadpartyjną współpracą dla dobra Polski". Dodała, że decyzja jest zgodna z jej sumieniem i tym, do czego zobowiązała się wobec swoich wyborców. Pawłowska wstąpi do partii Jarosława Gowina, ale pozostanie parlamentarzystką niezrzeszoną i nie będzie członkiem klubu Prawa i Sprawiedliwości.
Z ustaleń Interii wynika, że Monika Pawłowska poznała Jarosława Gowina podczas jednej z uroczystości w Chełmie, mieście w województwie lubelskim wchodzącym w skład okręgu wyborczego, z którego Pawłowska startowała do Sejmu.
Posłanka uzyskała namiar na wicepremiera Jarosława Gowina i pod koniec grudnia ubiegłego roku postanowiła jako pierwsza zainicjować kontakt. Gowin i Pawłowska przeprowadzili serię rozmów telefonicznych. Ich efektem była decyzja o opuszczeniu klubu Lewicy i przejściu do Porozumienia.
Monika Pawłowska nie chce komentować kulis transferu politycznego do partii Jarosława Gowina. W odpowiedzi na pytania portalu, stwierdziła, że byłoby to "nieprofesjonalne". - Nie komentuję politycznej kuchni, to byłoby nieprofesjonalne - powiedziała.
W niedzielnym wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" Pałowska mówiła natomiast, że zdaje sobie sprawę, iż po przejściu do Porozumienia może spaść na nią fala hejtu. - Trudno. Chcę postępować zgodnie z własnym sumieniem (…). Z przykrością stwierdzam, że dzisiejsza Lewica zupełnie nie przypomina ugrupowania, z którym się kiedyś związałam. Przed laty łączyła nas społeczna wrażliwość. Przekonanie, żeby robić coś konkretnego dla ludzi. Niestety dzisiejsza Lewica niemal wyłącznie stawia na sprawy światopoglądowe - powiedziała.
Niespodziewany transfer polityczny z Lewicy do ugrupowania Jarosława Gowina wywołał falę komentarzy. Dawni koledzy i koleżanki z klubu zarzucają Pawłowskiej oszukanie wyborców, którzy głosowali na nią, ponieważ była kandydatką Lewicy. "To zwyczajnie wstyd, że wybrana głosami zwolenników demokracji, praw człowieka i wolności posłanka staje się... koalicjantką Zbigniewa Ziobry" - napisała Agnieszka Dziemianowicz-Bąk z Lewicy.
"Ja nawet rozumiem, że jak ktoś jest konserwatywną liberałką, to się lepiej odnajdzie w Porozumieniu niż na Lewicy, ale trochę dziwne, że Monika Pawłowska nie zorientowała się wcześniej. Na przykład kiedy kandydowała z jedynki listy, nad którą jak byk pisało Lewica. Byłoby uczciwiej" - stwierdził poseł Razem Maciej Konieczny.