Monika Pawłowska o przejściu do Porozumienia poinformowała w mediach społecznościowych w niedzielę wieczorem. "To jedyne ugrupowanie szczerze zainteresowane ponadpartyjną współpracą dla dobra Polski" - stwierdziła. Jak zaznaczyła, nie wstąpi jednocześnie do klubu PiS i pozostanie posłanką niezrzeszoną.
Posłanka do Sejmu dostała się w 2019 r. jako kandydatka Wiosny Roberta Biedronia. Była jedną z koordynatorek regionalnych tej partii.
"Z przykrością stwierdzam, że dzisiejsza Lewica zupełnie nie przypomina ugrupowania, z którym się kiedyś związałam. Przed laty łączyła nas społeczna wrażliwość. Przekonanie, żeby robić coś konkretnego dla ludzi. Niestety dzisiejsza Lewica niemal wyłącznie stawia na sprawy światopoglądowe. To nie jest moja droga, nie po to wchodziłam do polityki" - stwierdziła Monika Pawłowska w rozmowie z "Rzeczpospolitą".
Jak dodała, nie otrzyma żadnej posady w ministerstwie lub spółce skarbu państwa. Zapowiedziała też, że zamierza rozwijać na wschodzie Polski "opracowane przez Porozumienie programy dotyczące zielonej energii i mieszkalnictwa".
Decyzja parlamentarzystki wywołała falę komentarzy w mediach społecznościowych.
"Zawiodłem się. Tyle na ten temat jestem w stanie powiedzieć. Jutro składam rezygnację z asystentury. Byłem asystentem posłanki Lewicy, nie bezkręgowców" - napisał na Twitterze Wojciech Vincent Sawoniewicz, działacz Lewicy, asystent społeczny Moniki Pawłowskiej. "Jestem w totalnym szoku. Czuję się zawiedziony i zdradzony" - skomentował inny z asystentów, Krzysztof Krukowka.
Organizacja Młoda Lewica poinformowała, że odcina się od decyzji posłanki.
"Tak się nie robi ani kolegom i koleżankom, ani ludziom, którzy głosowali na Ciebie przeciw PiS. Jedyne humanistyczne wyjaśnienie to szantaż. Jeśli tak, możesz liczyć na pomoc. W innym przypadku pozostaje tylko infamia" - zwrócił się do Pawłowskiej na Twitterze poseł Lewicy Maciej Gdula.
"To zwyczajnie wstyd, że wybrana głosami zwolenników demokracji, praw człowieka i wolności posłanka staje się... koalicjantką Zbigniewa Ziobry" - stwierdziła Agnieszka Dziemianowicz-Bąk z Lewicy.
"Ja nawet rozumiem, że jak ktoś jest konserwatywną liberałką to się lepiej odnajdzie w Porozumieniu niż na Lewicy, ale trochę dziwne Monika Pawłowska nie zorientowała się wcześniej. Na przykład kiedy kandydowała z jedynki listy, nad którą jak byk pisało Lewica. Byłoby uczciwiej" - ocenił poseł Razem Maciej Konieczny.
"Z tego co pamiętam, to po "puczu Bielana" Jarosław Gowin wyrzucił z Porozumienia Zbigniewa Gryglasa i zrobił się vacat. To pewnie z tego powodu ten transfer posłanki Moniki Pawłowskiej" - ironizował poseł KO Sławomir Neumann.
"Bełkot kompletny. Tylko tych, co głosowali na tę panią na liście Lewicy żal" - skomentowała tłumaczenia Moniki Pawłowskiej Barbara Nowacka z KO.
"Czekam tylko na moment, kiedy Pani poseł powie, że od zawsze była kobietą prawicy" - napisała senator KO Joanna Sekuła.
"Jako komentarz najlepiej tu pasuje najpopularniejsze słowo ze Strajków Kobiet" - stwierdziła Beata Maciejewska z Lewicy.
"Jakież to szczęście, że zostałem wyrzucony z "tego" Porozumienia. W naszym Porozumieniu nie było, nie ma i nie będzie miejsca dla aborcjonistów. Jest i będzie miejsce dla konserwatystów - zapraszamy!" - skomentował Kamil Bortniczuk, do niedawna poseł partii Jarosława Gowina.