Ministerstwo Obrony Narodowej w serii anonimowych wpisów na Twitterze zaatakowało dziennikarzy Onetu, którzy opisali negocjacje dotyczące programu budowy okrętów obrony wybrzeża o kryptonimie "Miecznik". Autorów oskarżono o "totalny brak rzetelności", "luźne podejście do faktów i prawdy" oraz pisanie w artykułach "steku bzdur". Pracownicy MON pytali również, czy nie jest im wstyd.
Podczas słownej utarczki autorzy Onetu prosili, by osoba pisząca z konta MON się przedstawiła, ale bez skutku. Jak czytamy w portalu, dziennikarze zaczęli nawet podejrzewać, że ktoś mógł się włamać na konto resortu, postanowili więc wysłać w tej sprawie oficjalne pytania.
MON nie odpowiedział, kto stoi za wpisami. Poinformował za to, że reakcja "była uzasadniona", bo artykuły portalu "zawierały liczne przekłamania oraz w znaczący sposób mijały się z prawdą". Resort opublikował wysłane Onetowi stanowisko na Twitterze. Zarzuca portalowi przekłamania w kolejnych publikacjach, a także pomijanie w nich odpowiedzi z MON.
Onet podkreśla w artykule na temat anonimowych wpisów, że pracownicy ministerstwa już wcześniej w podobny sposób odnosili się do dziennikarzy. Tak było choćby wtedy, gdy Onet opisywał sprawy rannych weteranów, którzy bezskutecznie na drodze sądowej walczyli z MON o odszkodowania.
Sprawę dyskusji pracowników MON i dziennikarzy Onetu skomentował Tomasz Dmitruk z portalu dziennikzbrojny.pl. "Wczoraj z oficjalnego profilu MON prowadzono dyskusję z dziennikarzami Edytą Żemłą i Marcinem Wyrwałem. Jej przebieg był zawstydzający. Apeluję do Panów ministrów Mariusza Błaszczaka, Wojciecha Skurkiewicza i Marcina Ociepy o zaprzestanie takich praktyk lub aby profil ten przestał być anonimowy" - napisał.
Na jego apel odpowiedział wiceminister obrony narodowej Wojciech Skurkiewicz. "Widzę, że dziennikarska solidarność się odezwała. Panie Redaktorze, my tylko liczymy na rzetelność, obiektywizm... A z tym, jak Pan wie, bywa różnie" - napisał.