Rząd zakaże przemieszczania się? Prawniczka: Jest tylko jedna zgodna z prawem możliwość

Wraz ze wzrostem zachorowań rząd może zdecydować sie na twardy lockdown. Nieoficjalnie w KPRM trwają prace nad regulacjami dotyczącymi zakazu przemieszczania się. Mec. Sylwia Gregorczyk-Abram podkreśla, że konieczne w takiej sytuacji byłoby ogłoszenie stanu nadzwyczajnego. - Wówczas rząd miałby ścieżkę do wprowadzenia takich obostrzeń. To w zasadzie jedyne rozwiązanie - mówi.

O tym, że na obowiązującym od soboty lockdownie może się nie skończyć, mówił w środę Adam Niedzielski. - Jeżeli dojdzie do dalszego drastycznego pogorszenia sytuacji, to być może będziemy zmuszeni podjąć dodatkowe decyzje, które jeszcze zwiększą obostrzenia. Kolejne ewentualne kroki będą typowym lockdownem, gdzie będziemy zamykać wszystko - mówił Niedzielski. 

Zobacz wideo Konieczny: Pacjenci niecovidowi często trafiają do szpitala, gdy na pomoc jest za późno

W czwartek Onet nieoficjalnie informował, że w kancelarii premiera trwają prace nad prawnymi regulacjami dotyczącymi zakazu przemieszczania się; mógłby on zostać wprowadzony jeszcze przed świętami. Według portalu rząd może przygotować specjalną ustawę, której przepisy nie byłyby podważane przez sądy.

Zakaz przemieszczania się? Prawniczka: Konieczne ogłoszenie stanu nadzwyczajnego

Jednak zdaniem prawniczki Sylwii Gregorczyk-Abram, jedynym rozwiązaniem w takiej sytuacji jest ogłoszenie jednego ze stanów nadzwyczajnych. - Rozwiązanie, by zakaz przemieszczania się był zgodny z prawem, jest bardzo proste. Obostrzenia tego rodzaju nie mogą być wprowadzane na podstawie rozporządzeń, musi to zostać wprowadzone ustawą. Nie może to jednak być ustawa o chorobach zakaźnych, bo w jej przypadku zakaz przemieszczania się czy prowadzenia działalności gospodarczej dotyczy innych sytuacji. Na przykład takiej, że w danym zakładzie pracy jest COVID-19 i można ten zakład zamknąć, a na pracowników nałożyć zakaz przemieszczania się poprzez kwarantannę - mówi w rozmowie z Gazeta.pl Gregorczyk-Abram. - Konieczne byłoby zatem ogłoszenie stanu klęski żywiołowej, jednego ze stanów nadzwyczajnych przewidzianych w Konstytucji RP. Wówczas rząd miałby ścieżkę do wprowadzenia takich obostrzeń. To w zasadzie jedyne rozwiązanie - podkreśla. 

Prawniczka wyjaśnia, że "sytuacja, jaką mamy teraz, niczym się nie różni pod względem stanu prawnego od sytuacji, którą mieliśmy wiosną ubiegłego roku czy w sylwestra". - Jeśli ponownie zakaz przemieszczania się rząd będzie wprowadzał rozporządzeniem, będziemy mieli znowu wyroki sądów, potwierdzające, że jest to niezgodne z konstytucją - mówi. 

W ubiegłym roku wychodzenia z domu (poza wyjątkowymi sytuacjami) rząd próbował zakazywać rozporządzeniem, co jako niezgodne z konstytucją od początku krytykowali prawnicy. Ostatnio w tej sprawie głos zabrał Sąd Najwyższy. SN przychylił się do kasacji złożonych przez Adama Bodnara w sprawie grzywien nałożonych za przemieszczanie się i uznał rozporządzenie za niezgodne z konstytucją. 

Więcej o: