We wtorek odbyło się posiedzenie Sejmu - dyskutowano m.in. innymi o przygotowaniu państwa do walki z epidemii, a sprawozdanie z dotychczasowych działań w tej kwestii złożył minister zdrowia Adam Niedzielski. Jego wystąpieniu towarzyszyła burzliwa dyskusja. Posłowie opozycji zarzucali Prawu i Sprawiedliwości opieszałość w działaniach i złe zarządzanie epidemią. - Dramaty rodzin, śmierci, kalectwo, żałoba: to efekt waszych działań (...). Pokazaliście, że nie jesteście władzą na trudne czasy, na czas pandemii. Bardzo wysoką cenę Polacy płacą za wasze błędy - wskazywała posłanka KO Katarzyna Lubnauer. - Przebimbaliście całe lato na walce o stołki i na robienie kampanii dla pierwszego narciarza RP - mówił w z kolei poseł Artur Łącki.
W dalszej części dyskusji poruszono m.in. kwestię dyskryminacji osób LGBT. Posłanka Paulina Matysiak z Lewicy odniosła się do zaprezentowanego niedawno przez Solidarną Polskę projektu, który ma zapewniać rzekomy zakaz adopcji dzieci w Polsce przez pary jednopłciowe (przypomnijmy jednak, że projekt ten nie ma uzasadnienia prawnego, bo polskie przepisy nie dają osobom LGBT prawa do wchodzenia związki partnerskie ani zawierania małżeństw, a tym bardziej - adopcji dzieci).
Projekt zakazu adopcji dla osób, które pozostają w związkach jednopłciowych, jest kolejnym atakiem na społeczność LGBT, który przypuszcza środowisko Solidarnej Polski będącej częścią rządzącego obozu Zjednoczonej Prawicy. Z prawnego punktu widzenia to oczywisty bubel, bo przecież już teraz jest niemożliwa adopcja dzieci przez osoby pozostające w związku jednopłciowym, także dlatego, że w Polsce nie dopuszcza się możliwości uznania małżeństwa takich par, a adoptować wspólnie mogą wyłącznie małżonkowie
- wskazywała posłanka Matysiak, dodając, że "Zjednoczonej Prawicy nie chodzi o efekt prawny, lecz o zbicie kapitału politycznego na konflikcie z Unią Europejską, która reaguje na pogłębiające się dyskryminowanie i prześladowania osób LGBT w Polsce". - Przede wszystkim sama propozycja takiej ustawy jest kolejnym etapem prześladowania, jakiego doświadczają osoby LGBT w naszym kraju - podkreślała.
Gdy posłanka Lewicy zwróciła się do wszystkich posłów na sali wezwaniem, by "nie bagatelizować zagrożenia płynącego z rządowych pomysłów, tylko już dziś odrzucić je tak stanowczo i jednomyślnie, jak to tylko możliwe", poseł Konfederacji Janusz Korwin-Mikke wykrzyknął z sejmowej ławy: - Nie mogę zawrzeć ślubu z wielorybem! (potwierdza to zapis w sejmowym stenogramie).
Na jego słowa natychmiast zareagował wicemarszałek Włodzimierz Czarzasty, który prowadził obrady.
Panie pośle, nikt panu nie zabrania zawierania ślubu z wielorybem
- stwierdził. Gdy z sali dobiegł głos "właśnie nie mogę zawrzeć ślubu z wielorybem, to jest przemoc", Czarzasty odpowiedział: - Życzę panu, żeby pana marzenia się kiedyś spełniły, panie pośle.
Wymianę zdań można zobaczyć na poniższym nagraniu:
To nie pierwszy raz, gdy poseł Janusz Korwin-Mikke "wsławił się" tego typu homofobiczną wypowiedzią. W 2019 roku podczas dyskusji o prawach osób LGBT w Polsat News powiedział, że "małżeństwo z szympansicą ma pewien biologiczny sens, bo w małżeństwie z drugim mężczyzną nie można mieć dzieci, więc to nie jest małżeństwo z definicji". Następnie pytał "ja mam ochotę zawrzeć związek z wielorybem, dlaczego nie mogę?". Wówczas posłanka Joanna Senyszyn odpowiedziała mu: - Dlatego, że jakby wieloryb na pana spojrzał, to by nie chciał.