Zobacz nagranie. Włodzimierz Cimoszewicz: Daniel Obajtek stał się balastem:
"Przekaz dnia" (czyli to, co mają mówić w mediach politycy) Prawa i Sprawiedliwości jest krótki: "Koncern i jego prezes wydali już oświadczenia, odsyłamy do ich treści. Komentarza udzielają przedstawiciele Koncernu oraz pełnomocnicy prezesa Daniela Obajtka".
Skąd to umywanie rąk? - Prezes Jarosław Kaczyński się jeszcze nie wypowiedział albo jest poważny znak zapytania co do uczciwości Obajtka - odpowiada poseł PiS. A i politycy obawiają się ręczyć, bo pamiętają własne tyrady w obronie Mariana Banasia, a potem - desperackie i nieudane - próby strącenia go z fotela prezesa Najwyższej Izby Kontroli.
- Państwo było z dykty i dalej jest z dykty - słyszymy od posła PiS z długim stażem w partii.
"Historie z pieniędzmi grzeją w naszym elektoracie"
I idą tropem z "przekazów dnia". Poseł do Parlamentu Europejskiego Joachim Brudziński stwierdził w radiowej "Trójce" o Obajtku: - Ma swoje służby prasowe. Na pewno nie potrzebuje obrońców w postaci, czy to mojej osoby, czy innych polityków.
Na peany pod adresem prezesa Orlenu nikt sobie nie pozwala, bo sprawa majątku Obajtka jest rozwojowa. - Ma ogromne możliwości i coś takiego, co daje pan Bóg - dziś takie słowa Jarosława Kaczyńskiego o Obajtku nikomu ze Zjednoczonej Prawicy przez gardło nie przechodzą (te padły w styczniu przy okazji uhonorowania przez tygodnik "Sieci" Daniela Obajtka tytułem "Człowieka Wolności" 2020).
Mówi członek rządu o prezesie naftowego giganta: - Jest łasy na pieniądze.
Inna z osób zasiadających w rządzie: - Historie z pieniędzmi grzeją w naszym elektoracie.
Kolejny rozmówca, poseł PiS, pytany o kupno przez Obajtka mieszkania z ogromnym rabatem i remont jego dworku za państwowe pieniądze: - Trochę to śmierdzi. Daniel Obajtek wygląda tu na cwaniaka. Od początku wygląda na dziwną postać.
Jesienią 2018 r. Obajtek kupił na warszawskim Bemowie 187-metrowy apartament. Cena? Tylko 1,3 mln zł, czyli 6,9 tys. zł za mkw, choć cennikowo było to 12,5 tys. zł. Z kolei na remont dworku Obajtka w Borkówku Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego przekazało łącznie 1,1 mln zł. Prezes Orlenu użyczał nieruchomość dwóm fundacjom.
Inny polityk PiS: - Facet zarabia wielkie pieniądze, bo jest prezesem gigantycznej spółki, która ma bardzo dobre wyniki. Jego konkubina też dostaje niezłe pieniądze z rad nadzorczych państwowych spółek. Bez żadnych problemów byliby w stanie kupić takie mieszkanie. Stać ich. I w takiej sytuacji łasić się na to, aby kupić je za niecałe 7 tys. zł, a nie za ponad 12 tys. zł za metr? To kiedyś musiało wypłynąć.
PKN Orlen osiągnął w 2020 r. 3,4 mld zł zysku netto. Sam Obajtek, odcinając się Donaldowi Tuskowi, podkreślał, że w ciągu ostatnich 5 lat Orlen miał 26,2 mld zł zysku, a w czasie 8 lat rządów PO-PSL było to łącznie 2,9 mld zł.
"Aż przyschnie"
Daniel Obajtek przeszedł drogę od wójta Pcimia, przez prezesurę Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, do fotela prezesa w PKN Orlen. Prezes PiS nie mógł się go nachwalić, choćby w momencie, gdy Orlen przejmował regionalne media od niemieckiego koncernu Polska Press. Wtedy jeszcze nie ruszyła lawina publikacji - głównie "Gazety Wyborczej" - o majątku Obajtka.
Dziś to temat bardzo kłopotliwy dla polityków ZP.
Przekonuje jeden z członków rządu: - To [sprawa majątku Obajtka - red.] może ruszyć naszego wyborcę, choć z drugiej strony działa też mechanizm, że skoro "biją naszego", to jaki by on nie był, to i tak trzeba go bronić. Tak samo jest w Platformie Obywatelskiej, gdzie Stanisława Gawłowskiego grillowała zarzutami korupcyjnymi prokuratura, a i tak wybrano go na senatora.
Taktyka obrony? - Niech się broni sam, a my staramy się nie komentować i czekamy aż przyschnie - podkreśla.
Rosyjski trop? "Bajki"
Póki co Daniel Obajtek zapowiedział, że składa do CBA wniosek o weryfikację swoich finansów.
"Kontrola zostanie przeprowadzona przez właściwe służby, a nie posłów opozycji robiących happeningi przed moim domem. Nikt, swoimi absurdalnymi zarzutami, nie będzie blokował prowadzonej fuzji z Lotosem" - napisał. To linia obrony Obajtka: publikacje o jego majątku mają na celu storpedować fuzję Orlenu z Lotosem. Według niego fala publikacji to atak "pisany cyrylicą" - taką też narrację sufluje TVP.
Poseł PiS się śmieje: - Argument, że rosyjskie służby specjalne chcą wysadzić w powietrze Obajtka, to są bajki. Jest odwrotnie. Rosjanie mogą się wręcz cieszyć z fuzji, którą chce przeprowadzić Obajtek.
Dlaczego? Rozważana, ale nigdy nieprzeprowadzona fuzja dwóch państwowych koncernów paliwowych - płockiego Orlenu i gdańskiego Lotosu - jest możliwa przy spełnieniu drakońskich warunków narzuconych przez Komisję Europejską. To tylko dwa z nich: Orlen musi sprzedać 80 proc. stacji benzynowych Lotosu (ok. 400) i oddać wybranej konkurencyjnej firmie 30 proc. udziałów w rafinerii Lotosu w Gdańsku.
Polityk PiS kontynuuje: - Nie zdziwiłbym się, gdyby węgierski koncern MOL kupił stacje Lotosu albo udziały w rafinerii, a potem odsprzedał je Rosjanom. Właśnie przez tę fuzję możemy wpuścić Rosjan na nasz rynek.
Co do konieczności koncentracji na rynku paliwowym w zasadzie nie ma wątpliwości i taki jest też trend na świecie. Warunki KE, które mają na celu ochronę konkurencji na rynku, są jednak bardzo kosztowne do spełnienia. W łonie Zjednoczonej Prawicy jest zatem różnica zdań, czy fuzja na tych warunkach jest jeszcze opłacalna, czy już nie. Rząd do niej jednak dąży, a scalenie firm odpowiada właśnie Obajtek.
"Jeśli nic więcej się z nim nie wykrzaczy"
Póki co w PiS dominuje przekonanie, że sprawa majątku Obajtka jeszcze nie zagraża obozowi rządzącemu. Ale z ważnym zastrzeżeniem. - Obajtek to jeszcze nie jest problem. On sam może nam jeszcze nie zaszkodzi, a sprawa rozejdzie się po kościach, jeśli nic więcej się z nim nie wykrzaczy. Wieże Kaczyńskiego też miały obalić PiS, a nic nie zmieniły - przekonuje parlamentarzysta z legitymacją PiS.
Nie jest jednak tak, że w PiS Obajtek uchodzi za Joannę d'Arc. Poseł PiS: - Gołym okiem widać, że to nie są historie do końca czyste. Oczywiście, media przesadzają, ale co najmniej są znaki zapytania. Kryształowo czysty Daniel nie jest.
"Dworskie obyczaje"
To, co budzi irytację w szeregach PiS, to mechanizm budowania karier. A ta Obajtka jest piorunująca.
- Jak Jarosław Kaczyński kogoś lubi, to jest to znakomity człowiek i nic złego nie można o nim powiedzieć, nawet jeśli kupi sobie w podejrzanej transakcji apartament za pół ceny. A jak ktoś nie jest lubiany przez Kaczyńskiego, to choćby był kryształowo uczciwy, to nie zaistnieje. To wkurza - rozkłada ręce nasz rozmówca z PiS.
Członkowie PiS świadomi, jak potężną postacią jest Obajtek, ani słowem nie podważają publicznie jego uczciwości. Robią to jednak politycy Porozumienia Jarosława Gowina - ci lojalni wobec wicepremiera. A także niezależny senator z klubu PiS - Jan Maria Jackowski. - Osób w klubie PiS, które irytuje kariera Obajtka, jest jednak więcej - podkreśla nasz rozmówca z PiS.
Według niego liczba polityków takich jak Obajtek, którzy "pasą się na państwie", jest okazała. - Poziom naszej hipokryzji w końcu się odbije w sondażach. Cały czas ludzie mówią, że wszyscy kradną, ale my się przynajmniej dzielimy, a w końcu stracą cierpliwość. Nie sam Obajtek, ale dworskie obyczaje na Nowogrodzkiej mogą nam zaszkodzić - dodaje.
Pointuje: - Są w PiS dwie grupy ludzi: ci, których Kaczyński lubi i tych, których nie lubi. Jak ktoś jest blisko prezesa, to może wszystko.