"Sejmik Województwa Zachodniopomorskiego w odniesieniu do wyroku Trybunału Konstytucyjnego, zabierającego kobietom prawo do decydowania o własnym losie w dramatycznych życiowych sytuacjach, solidaryzuje się z kobietami na Pomorzu Zachodnim, które manifestują w obronie prawa wyboru i decydowania o własnym życiu" - czytamy w uzasadnieniu uchwały, którą radni Sejmiku Województwa Zachodniopomorskiego podjęli 28 stycznia (nie zagłosowali za nią przedstawiciele Prawa i Sprawiedliwości).
Sejmik zobowiązał jednocześnie zarząd województwa do przekazania pozarządowym organizacjom 100 tys. zł na pomoc prawną i psychologiczną dla kobiet, które dotknie ten wyrok.
8 marca Olgierd Geblewicz, marszałek woj. zachodniopomorskiego, poinformował w mediach społecznościowych, że uchwała sejmiku została unieważniona przez wojewodę zachodniopomorskiego Zbigniewa Boguckiego. Z pisma, które otrzymali radni wynika, że nastąpiło to 5 marca.
"Wspieranie kobiet na Pomorzu Zachodnim wojewoda z PiS uznał za nielegalne. Taki prezencik na dzień kobiet nam przysłał" - napisał Geblewicz, który załączył też pierwszą stronę rozstrzygnięcia nadzorczego wydanego przez wojewodę, stwierdzającego, że uchwałę podjęto z "istotnym naruszeniem prawa". Z dokumentu wynika, że choć na podstawie Statutu Województwa radni mogą podejmować apele i stanowiska w sprawach publicznych, to - zdaniem wojewody - nie upoważnia to organu stanowiącego "do podejmowania dowolnych apeli i zajmowania stanowisk w każdej sprawie". Dodaje, że zgoda na apele i stanowiska nie może być interpretowana "w oderwaniu od norm ustanowionych przez polskiego prawodawcę w aktach wyższego rzędu."
Jak przypomniała szczecińska redakcja "Gazety Wyborczej", Bogucki, który funkcję wojewody objął w listopadzie 2020 r., unieważnił już drugą tego typu uchwałę. Podobnie postąpił w styczniu unieważniając stanowisko Rady Miasta Szczecina, które brzmiało: "Szczecin wspiera kobiety."
"Bogucki, to zagorzały orędownik 'dobrej zmiany'. Prawnik, niegdyś prokurator, później adwokat (teraz w zawieszeniu ze względu na funkcję wojewody). Jeszcze jako radny sejmiku (klub PiS) tak na Twitterze komentował Strajk Kobiet: 'Chrońmy nasze wartości, naszą kulturę, nasze ideały przed barbarzyństwem, jakie szerzy się w ostatnich dniach'. Jedną z manifestacji, która miała miejsce w październiku na Jasnych Błoniach nawet filmował" - pisze Jolanta Kowalewska, dziennikarka "GW". Przypomniała też, że gdy podczas jednej z demonstracji Bogucki zauważył niemieckie tablice samochodu biorącego udział w demonstracji kobiet, stwierdził, że jest to dowód na "posiłki z Niemiec", które mają wielkie osiągnięcia "w zakresie eugeniki".
Od decyzji wojewody sejmik może odwołać się do sądu administracyjnego. Według ustaleń "GW" - najprawdopodobniej tak właśnie się stanie.
Organizatorki zapowiadały, że 8 marca nie będzie "dniem goździków i rajstop", ale "dniem gniewu i walki", "dniem siostrzeństwa i solidarności". Podczas manifestacji, które odbyły nie tylko w dużych miastach, zbierane były podpisy pod obywatelskim projektem ustawy legalizującej aborcję.
Warszawska manifestacja miała się odbyć na rondzie Dmowskiego, jednak zostało one zablokowane przez policjantów. Manifestujący zebrali się więc na rondzie Czterdziestolatka. Tam szybko funkcjonariusze zaczęli zamykać ich w tzw. kotle. Doszło do kilku szarpanin, a także do przepychania dziennikarzy. - Policja swoje działania nazywa "czyszczeniem terenu". Obecnie robi to pod Marriottem, gdzie jest pięć osób - relacjonował Marcin Terlik, reporter TOK FM. Podobne demonstracje rozbijane przez policje odbyły się m.in. we Wrocławiu czy Katowicach.
W Katowicach zorganizowano happening: aktywistki przebrały się w stroje nawiązujące do "Opowieści podręcznej". W Krakowie natomiast przypomniano o działaczkach walczących o prawa kobiet. Protestujący krzyczeli: "Chcemy wyboru, a nie terroru!" czy "Seks to nie zbrodnia, ciąża to nie kara, zechcę aborcji, to będę ją miała!".