W wywiadzie Obajtka piętrzą się nieścisłości. "Musiałby rozmawiać z 12-latką"

- [...] nie wiem, czy [rozmowy - red.] są autentyczne, z jakiego okresu pochodzą. Wcale bym się nie zdziwił, gdyby te nagrania były zmontowane - stwierdził w rozmowie z PAP Daniel Obajtek. Później jednak prezes PKN Orlen przeprosił za liczne wulgaryzmy, które padają na nagraniach ujawnionych przez "Gazetę Wyborczą". Obrońcy Obajtka twierdzą też, że wydawał on polecenia pracownikom TT Plast w czasie, gdy był wspólnikiem tej firmy, czyli na przełomie wieków. Jak wykazał dziennikarz "GW" Paweł Figurski, wówczas obecna na taśmach Bernadetta Obajtek musiałaby mieć 12 lat.

Jak wynika z nagrań ujawnionych przez "Gazetę Wyborczą" Daniel Obajtek, będąc wójtem Pcimia (funkcję tę sprawował w latach 2006-2015), kierował "z tylnego siedzenia" prywatną spółką TT Plast, co jest niezgodne z prawem. Na nagraniach, które pochodzą z 2009 r., zarejestrowano jego rozmowy z innymi pracownikami spółki. 

Zobacz wideo Wiceminister Soboń o kupnie Polska Press przez Orlen

Obajtek: "Nie wiem, czy nagrania są autentyczne". Później jednak przeprosił za wulgaryzmy 

W rozmowie z Polską Agencją Prasową prezes PKN Orlen próbował odpierać te zarzuty. Jak stwierdził, "ani on, ani 'Gazeta Wyborcza'" nie są w stanie potwierdzić wiarygodności upublicznionych nagrań, ponieważ mowa jest tu o "sytuacjach sprzed kilkunastu lat". 

- Zleciłem analizę treści opublikowanych przez gazetę rozmów, choć nie wiem, czy są autentyczne, z jakiego okresu pochodzą. Wcale bym się nie zdziwił, gdyby te nagrania były zmontowane - mówił Obajtek Dodał, że "musi się skoncentrować na tym, co zaczął w Orlenie". - Nikt mnie nie zastraszy, nie zrobię ani kroku w tył - dodał. Podkreślił też, że sam nie potwierdził autentyczności nagrań i nie zrobił tego nikt z kierowanej przez niego firmy. 

Chwilę później Obajtek - odnosząc się do wulgaryzmów, które słychać na taśmach - stwierdził jednak:

Słownictwo to odbiega od pewnych standardów i nie powinno paść nawet w największych emocjach. Za to przepraszam. Były to jednak prywatne rozmowy sprzed wielu lat. Wszystko inne to manipulacja 'Gazety Wyborczej'

"A zatem: Obajtek przeprasza za bluzgi, ale autentyczność nagrań podważa. Nie jest też prawdą, jak twierdzi, że nie wiadomo, z jakiego okresu są nagrania. Przypomnę - mamy też rozmowy Bernadetty Obajtek, która do 17 lipca 2009 r. pracowała w Elektroplaście Romana Lisa [wuj Daniela Obajtka - red.], po czym odeszła i natychmiast zatrudniła się w firmie TT Plast. Obajtek, przypominam, był wójtem Pcimia od 2006 do 2015 r." - pisze w replice do wywiadu Obajtka Roman Imielski, zastępca redaktora naczelnego "Gazety Wyborczej". 

Wspomniana Bernadetta Obajtek to żona kuzyna Daniela Obajtka. Na nagraniach ujawnionych przez "GW" rozmawiała ona z Szymonem, pracownikiem firmy TT Plast. To właśnie jemu Daniel Obajtek wydawał służbowe polecenia, choć zgodnie z prawem funkcji wójta nie można łączyć z działalnością biznesową. 

- Posłuchaj, przygotuj Tomkowi firmy, sieci, które nie są zdobyte, czyli ta Alfa Elektro, Rexel. Przygotuj te wszystkie sieci. Przygotuj sieci, które są zdobyte, ale biorą część towarów tylko od nas - mówił do Szymona Obajtek.

- Na tych taśmach nie ma nic, co potwierdzałoby, że w jakikolwiek sposób złamałem prawo. Nigdy nie ukrywałem, że byłem w przeszłości udziałowcem firmy TT Plast i znam właścicieli tej firmy. Nigdy jednak, będąc wójtem, nie pracowałem ani dla tej, ani dla żadnej innej firmy. Nie złamałem prawa - przekonywał natomiast w rozmowie z PAP. 

Obajtek wydawał polecenia pracownikom jako wspólnik TT Plast? "Bernadetta Obajtek musiałaby mieć wtedy 12 lat"

Paweł Figurski, dziennikarz "Gazety Wyborczej" i współautor publikacji o "Taśmach Obajtka", zwrócił uwagę na jeszcze jedną nieścisłość w wywiadzie, którego szef PKN Orlen udzielił Polskiej Agencji Prasowej. Obajtek nie potrafił dokładnie określić z jakiego czasu pochodzą nagrania - wspomniał jedynie o "kilkunastu latach". Figurski przypomniał jednak, że obecna nagraniach Bernadetta Obajtek została zatrudniona w TT Plast w 2009 r.

Na jednej z nagranych rozmów Bernadetta Obajtek skarży się Szymonowi na jednego z klientów, który złożył reklamację. Efektem tego jest wizyta Daniela Obajtka w siedzibie TT Plast. - Dlatego Daniel Obajtek jedzie do firmy i na własne oczy sprawdza i jak mówi: "rura jak rura" - tłumaczył dziennikarz na antenie TVN24.

- Panie Szymonie, mam takie pytanie, bo dowiedziałam się od Daniela... Mówię, że Sławek będzie teraz nominowany na Bieruń i teraz mam pytanie, jak ja mam podzielić Polskę między tymi dwoma przedstawicielami? - mówi kobieta w innej rozmowie.

- Tutaj jest ważny szczegół. Bernadetta Obajtek pracuje w firmie TT Plast od lipca bądź sierpnia 2009 roku, czyli nie ma możliwości, żeby te nagrania pochodziły z wcześniejszego okresu - zwraca uwagę Figurski. 

Niektórzy przedstawiciele obozu rządzącego, jak choćby rzecznik prezydenta Błażej Spychalski, sugerowali, że nagrania pochodzą z okresu, gdy Obajtek był wspólnikiem firmy TT Plast, i wtedy rzeczywiście mógł wydawać instrukcje pracownikom. Figurski przypomniał jednak, że obecny prezes PKN Orlen był wspólnikiem firmy na przełomie XX i XXI w.

- Rzeczywiście, Daniel Obajtek był wspólnikiem firmy TT Plast, ale na przełomie wieków. Jeżeli w nagraniach występuje pani Bernadetta Obajtek, to ona musiałaby mieć wtedy 12 lat. Albo Daniel Obajtek rozmawiał, czy też wydawał polecenia Bernadetcie Obajtek, jak był wójtem, albo wydawał polecenia 12-letniej dziewczynce - zaznaczył współautor publikacji o "Taśmach Obajtka".

Więcej o: