- Ruchy, które by wpłynęły na rozbicie koalicji, są w sposób oczywisty nieopłacalne dla żadnego z koalicjantów. Przede wszystkim sprzeczne z polską racją stanu, co jest najważniejsze - powiedział w "Rozmowie Piaseckiego" na TVN24 Marcin Horała. - Zakładając też jakieś niższe występujące czasem motywacje w polityce, interes żadnego z koalicjantów na tym nie polega. Co więcej, najbardziej nie polega u tych mniejszych koalicjantów, bo wiadomo, że tam, gdzie gruby schudnie, tam chudszy czy biedniejszy umrze z głodu. Siła tych partii jest na tyle mała, że nie mają szans samodzielny byt - podkreślił wiceminister infrastruktury.
Horała przyznał, że "przeciąganie liny" jest "w systemie demokracji naturalne". - Ale jak przychodzi co do czego, to myślę, że jest wycofanie się i spokojne rządzenie jako koalicja - powiedział.
W ubiegłym tygodniu Prawo i Sprawiedliwość przegrało w Sejmie głosowanie ws. uzupełnienia porządku obrad o informację wicepremiera Piotra Glińskiego nt. Funduszu Wsparcia Kultury. Wniosek opozycji w tej sprawie poparli wszyscy posłowie Solidarnej Polski. - Nie wiedzieliśmy, że tak będzie. Pokazali nam figę. Przyjmujemy to do wiadomości i będziemy działać konsekwentnie. Damy po łapie. Tego rodzaju działania muszą rodzić konsekwencje - komentował decyzję SP Ryszard Terlecki, szef klubu PiS.
Do tych słów odniósł się także Horała. Jak podkreślił, "Prawo i Sprawiedliwość wykazuje się w tej koalicji świętą cierpliwością i ogromnym szacunkiem dla podmiotowości naszych koalicjantów". - Nasi koalicjanci czasem wykonują gesty, które należy uznać za nie do końca rozsądne. Jest akcja, to jest i reakcja - stwierdził.