Kilka dni temu wiceminister spraw zagranicznych Piotr Wawrzyk odpowiedział na pytanie posła Pawła Olszewskiego w sprawie udzielenia pomocy obywatelowi Polski skazanemu w Rosji za szpiegostwo. "Należy przy tym zaznaczyć, że sprawa ta od początku traktowana jest przez konsula w Moskwie priorytetowo, a zaangażowanie oparte jest przede wszystkim na instrumentach przewidzianych przez Ustawę Prawo Konsularne z dnia 25 czerwca 2015 roku. Pan R. przebywa w kolonii karnej o zaostrzonym rygorze. Z dostępnej Konsulowi RP w Moskwie wiedzy wynika, że jest traktowany tak jak pozostali osadzeni. Warunki pobytu w Zubowej Polanie nie należą do najłatwiejszych, jednak nie posiadamy dowodów, by nasz obywatel był dyskryminowany lub traktowany gorzej, niż pozostali współosadzeni" - napisał polityk.
Wśród działań dyplomacji Wawrzyk wymienił m.in. wystosowanie 12 not dyplomatycznych do rosyjskiego MSZ, przekazanie siedmiu bezzwrotnych zapomóg pieniężnych, każda w wysokości ok. 100 euro, a także paczek z odzieżą, artykułami spożywczymi i znaczkami pocztowymi. "Na wniosek p. R. Konsul niezwłocznie podejmuje stosowne interwencje w jego sprawie u miejscowych służb więziennych. Utrzymywany jest stały kontakt konsula ze służbami więziennymi, adwokatami pana R. oraz jego rodziną" - czytamy w komunikacie.
"Wydział Konsularny Ambasady RP w Moskwie pozostaje w kontakcie z Departamentem Współpracy Międzynarodowej i Praw Człowieka Ministerstwa Sprawiedliwości RP, który planuje złożyć wniosek na podstawie Umowy pomiędzy RP a FR o pomocy prawnej i stosunkach prawnych w sprawach cywilnych i karnych o przekazanie MR do Polski w celu dalszego odbywania kary" - informuje Wawrzyk.
Marian R. został skazany 25 czerwca 2019 roku i postawiono mu zarzuty z art. 276 rosyjskiego kodeksu karnego - czyli ws. szpiegostwa. FSB informowała wtedy, że obywatel Polski miał zostać złapany "na gorącym uczynku" podczas próby wywiezienia z Rosji do Polski "tajnych komponentów" rakietowego systemu przeciwlotniczego S-300. R. został skazany na 14 lat kolonii karnej o zaostrzonym rygorze.
"Ustalono, że oskarżony próbował zorganizować eksport z Federacji Rosyjskiej do Polski produktów wojskowych, informacje o których stanowiły tajemnicę państwową" - informowało FSB. Według funkcjonariuszy mężczyzna "działał w interesie polskiej organizacji, która jest jednym z głównych dostawców dla narodowych sił zbrojnych i służb specjalnych".
Rosyjskie służby udostępniły też nagranie z zatrzymania Polaka. Oskarżony podczas zatrzymania miał stwierdzić, że przyjechał do Rosji szukając części zamiennych. Przy zatrzymanym rosyjscy funkcjonariusze znaleźli pliki rubli i dolarów.
Według "Gazety Wyborczej", która cytuje wypowiedź eksperta z zakresu bezpieczeństwa, a w przeszłości wicedyrektora Zarządu Wywiadu Urzędu Ochrony Państwa Piotra Niemczyka, wersja podana przez Rosjan nie jest do końca wiarygodna. - Rakiety S-300 to jest system, który był projektowany w latach 60. XX wieku. On ma ponad 50 lat, a do uzbrojenia armii radzieckiej wszedł w latach 70. Bardzo trudno sobie wyobrazić, że tam są jakieś tajne części, które (R.) miał rzekomo kupić. W tej chwili na wyposażeniu armii rosyjskiej jest przede wszystkim system S-400, który jest dużo nowocześniejszy (...). A tak naprawdę ciekawy byłby system S-500, który jest dopiero w fazie opracowywania - powiedział Niemczyk. Ekspert dodał też, że zatrzymanie Polaka mogło być prowokacją rosyjskich służb.
R. od 2000 r. prowadził w Polsce firmę handlującą częściami do wojskowych pojazdów produkcji radzieckiej, których wciąż dużo znajduje się w użyciu polskich służb. - W celu zdobycia części często jeździł do Rosji. Koncesję na tę działalność w 2005 roku wydało mu Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji. Resort cofnął mu ją kilka miesięcy po zatrzymaniu w Rosji - czytamy w dzienniku.