Poseł Lewicy Adrian Zandberg stwierdził w programie "Graffiti" na antenie Polsat News, że nie jest tajemnicą, iż większość rządowa zależy w dużym stopniu od głosów Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobry i Porozumienia Jarosława Gowina. Według Zandberga, obecne tarcia w koalicji rządzącej nie doprowadzą do upadku rządu, ale są oznaką głębokiego kryzysu, w jakim znalazł się obóz Zjednoczonej Prawicy.
- Jak czytam wywiad Jarosława Kaczyńskiego, to widać w nim frustrację, poczucie utraty kontroli nad funkcjonowaniem obozu politycznego (...). Jeżeli ktoś musi udzielać takich wywiadów publicznie, to raczej nie pokazuje w ten sposób swojej siły - stwierdził Zandberg.
Zdaniem polityka Lewicy, będziemy coraz częściej widzieli przepychanki w obozie władzy i będzie to "stały element krajobrazu" politycznego. - Te środowiska polityczne skupia bardzo prosta wiedza o tym, że w chwili, kiedy się ostatecznie pokłócą, to po prostu utracą władzę - ocenił poseł Lewicy.
Zandberg odpowiedział również na pytanie, jak to jest głosować przeciw obecnej władzy razem z posłami Zbigniewa Ziobry. Podczas czwartkowego głosowania w Sejmie Solidarna Polska poparła bowiem wniosek opozycji o udzielenie informacji przez ministra Glińskiego na temat środków przyznawanych artystom z Funduszu Wsparcia Kultury.
- To pytanie do Zbigniewa Ziobry o to, jak on się czuje w tej nowej sytuacji, kiedy głosuje przeciwko rozwiązaniom rządowym. To się pewnie będzie zdarzało - powiedział.
- Jako szef obozu Zjednoczonej Prawicy mam obowiązek jasno i jednoznacznie powiedzieć: każdy, kto rozbija dzisiaj prawicę - ale rozbijaniem jest także odmowa głosowania, bo myśmy się umówili na wspólne głosowania - działa przeciw Polsce, przeciw polskiej rodzinie i przeciw polskim wartościom - powiedział Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla Polskiej Agencji Prasowej, który został opublikowany w piątek 26 lutego.
Kaczyński stwierdził, że trzeba się zjednoczyć, a kto tego nie rozumie, "po prostu jest kimś, kto szkodzi". Dodał, że PiS "nie chce niszczyć swoich koalicjantów", ale chce z nimi dalej rządzić w proporcji wynikającej z układu sił. - Mam nadzieję, że jednak w pewnym momencie nasi sojusznicy zrozumieją, że trzeba po prostu iść do przodu, że trzeba na pewne rzeczy się zgodzić, a nie budować swoją odmienność za wszelką cenę - powiedział.