- Gdy 24 lipca składaliśmy ślubowanie w parlamencie, nie mieliśmy nic. Tworzyliśmy od zera zupełnie nowy urząd, z nową strukturą. Przez kolejne miesiące podejmowaliśmy aktywność, by stworzyć miejsce, w którym osoby pokrzywdzone mogłyby liczyć na profesjonalną ochronę - powiedział podczas konferencji prasowej przewodniczący Państwowej Komisji ds. Pedofilii Błażej Kmieciak.
- 24 listopada rozpoczęliśmy przyjmowanie w naszej siedzibie osób pokrzywdzonych. Wcześniej walczyliśmy o podstawowe rzeczy, których jako urząd po prostu nie mieliśmy - dodał.
Kmieciak przekazał też, że obecnie komisja zajmuje się ponad 120 sprawami. - Mamy świadomość, że sprawy dotyczące osób duchownych i procederu krycia noszących sutanny sprawców przestępstw pedofilskich spotykają się ze szczególnym zainteresowaniem. Takich spraw jest w komisji ok. 10 proc. - podał.
Przewodniczący komisji nadmienił, że w tej chwili 20 spraw analizowanych jest pod kątem wpisania sprawcy do Rejestru Sprawców Przestępstw na Tle Seksualnym, a 90 "monitorowanych" w prokuraturze. Ponadto badanych jest 2500 spraw, które zakończyły się prawomocnymi wyrokami sądów.
Podkreślił też, że komisja nie jest organem, który ma zastąpić organy ścigania. - Zgodnie z ustawą to sądy i prokuratury mają obowiązek kierowania do nas informacji o przestępstwach, które uległy przedawnieniu Jesteśmy instytucją, które służy wsparciem osobom pokrzywdzonym poprzez monitoring spraw. Uczestniczymy też w sprawach sądowych wraz z ofiarami przestępstw seksualnych, również w charakterze oskarżyciela posiłkowego - mówił.
W ilu sprawach toczących się przed sądami komisja wystąpiła w charakterze oskarżyciela posiłkowego? Z konferencji mogliśmy się dowiedzieć, że w dwóch.
- Gdy komisja powstawała, wielu publicystów i polityków twierdziło, że będą przesyłać do nas materiały ws. haniebnych czynów, których dokonują zarówno duchowni, jak i osoby świeckie. Do tej pory żaden z polityków, którzy zasiadają w ławach parlamentarnych, nie skierował do nas tego typu sprawy - stwierdził Kmieciak.
Dodał, że "nie może zrozumieć" działań części mediów i polityków, które - jego zdaniem - mają służyć zdyskredytowaniu członków komisji i utrudnianiu ich codziennej pracy. Stanowczo odrzucił też sugestie, że komisja ma kogokolwiek "kryć". - Stanowczo podkreślamy, że nasze działania, bez względu na strój sprawcy, będą dążyć do ochrony osób, które cierpią oraz do tego, by sprawcy tych czynów ponieśli odpowiedzialność - zapewnił.
W skład komisji wchodzi siedmiu członków reprezentujących: Sejm, Senat, prezydenta, premiera i Rzecznika Praw Dziecka. Wniosek do komisji może złożyć każda osoba, która wie o przypadku wykorzystywania seksualnego dzieci. Można składać je osobiście, e-mailem lub wysłać pocztą.
Państwowa Komisja do spraw Pedofilii znalazła się w ogniu krytyki po tym, jak ujawniono wysokie wynagrodzenia jej członków. Komisja w listopadzie 2020 r. zaczęła przyjmować zgłoszenia o przypadkach pedofilii, a już w grudniu wystąpiła o podwyżki.
Jak podała kilka dni temu "Gazeta Wyborcza", 3 grudnia przewodniczący komisji Błażej Kmieciak wystąpił do prezydenta z wnioskiem o uwzględnienie członków komisji w "zmianach ustawy dotyczącej wynagrodzeń osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe", ponieważ członkom komisji przysługuje status na równie z sekretarzami stanu.
Teraz każdy z siedmiu członków komisji zarabia 12 650 zł. Członkowie gremium mogą również liczyć na dodatki funkcyjne i samochody służbowe, a członkom komisji, którzy mieszkają poza Warszawą przysługują mieszkania służbowe. Siedziba komisji znajduje się na 12. piętrze warszawskiego wieżowca Spektrum Tower. Roczny koszt wynajmu powierzchni biurowej może wynosić nawet 1,5 miliona zł.