We wtorek szef polskiej dyplomacji Zbigniew Rau rozmawiał przez telefon z Antonym Blinkenem, sekretarzem stanu USA. Departament Stanu informował następnie, że Blinken wyraził "oczekiwanie na współpracę z Polską w wielu kwestiach w obronie wspólnie wyznawanych demokratycznych wartości, w tym wolności mediów i przestrzegania praw obywatelskich". Polskie MSZ z kolei nie wspomniało o "wolności mediów", ale przekazało, że "w rozmowie zwrócono uwagę, że polska Konstytucja posługuje się biologiczną definicją płci oraz stoi na straży praw człowieka i zakazu wszelkiej dyskryminacji".
W programie "Kropka nad i" w TVN24 do rozmowy dyplomatów i stosunków polsko-amerykańskich odniósł się europoseł i były minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski. Według niego, takie słowa ze strony Departamentu Stanu USA są "ilustracją skali naszego upadku".
- Przypominam, że w 2014 roku, gdy na 25-lecie pierwszych prawie wolnych wyborów wręczaliśmy Nagrodę Solidarności, do Warszawy zjechał cały demokratyczny świat, w tym prezydent Obama. Byliśmy głównym partnerem Stanów Zjednoczonych w rozszerzaniu, promowaniu demokracji. Polska była ikoną sukcesu demokratyzacyjnego - przypominał Sikorski.
Według Sikorskiego, obecnie "sekretarz stanu USA musi naciskać na Polskę, by zechciała respektować wolność mediów czy rządy prawa". - Nie potrafię sobie wyobrazić większego kontrastu - podkreślił europoseł.
W dalszej części rozmowy Sikorski ocenił, że po porażce Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich "politycy PiS nadal czują się osieroceni, bo oni ewidentnie woleliby, żeby Trump oszukał, zmienił wynik demokratycznych wyborów i nadal był prezydentem". - To realizowało koncepcję Kaczyńskiego, że Polska ma być taką nacjonalistyczno-klerykalną dyktaturą z poparciem od większego brata z Waszyngtonu. Ta koncepcja się skończyła - dodał.
Radosław Sikorski skomentował ponadto sprawę Tomasz Greniucha, byłego już szefa wrocławskiego oddziału IPN, który zrezygnował ze stanowiska. Miało to związek z kontrowersjami dotyczącymi jego przeszłości w skrajnie prawicowym Obozie Narodowo-Radykalnym i zdjęciach, na których hajlował.
- Pamiętajmy, że PiS chciał zbudować inną wersję polskiej historii. Nie opartą na polskim państwie podziemnym, na rządzie londyńskim, na Armii Krajowej, bo to nie byli nacjonaliści. Chciał się odróżnić, więc wybrał tradycję Narodowych Sił Zbrojnych i żołnierzy wyklętych - mówił Sikorski.
Według niego, "pobłażanie naziolkom" przez PiS "jest konsekwentne". - PiS próbuje stworzyć "nowopolaka" - nacjonalistę, klerykała. IPN to instytucja, której korzenie były szlachetne. Jednak PiS uważa, że instytucja jest dobra, jak jest obsadzona przez swoich. Ale obsadzenie przez swoich powoduje, że te instytucje tracą autorytet i zdolność do rozmawiania z zagranicą - ocenił europoseł.