Rok temu Lichocka wykonała słynny gest. "Świętowała" wtedy, że pieniądze trafią do TVP, a nie do chorych

Dokładnie przed rokiem - 13 lutego 2020 roku - Joanna Lichocka swoim słynnym gestem "świętowała" przekazanie 2 miliardów złotych mediom publicznym. Sejm odrzucił wtedy uchwałę Senatu, która blokowała przyznanie rekompensaty z tytułu utraconych wpływów z abonamentu. Izba wyższa chciała, by środki te zostały przeznaczone na leczenie pacjentów onkologicznych.

13 lutego przed rokiem, podczas bloku głosowań posłanka Prawa i Sprawiedliwości pokazała środkowy palec w kierunku sali, a jej gest uchwyciły kamery. Wszystko odbyło się podczas debaty w sprawie przekazania dwóch miliardów złotych dla TVP i Polskiego Radia (opozycja chciała, by przekazano je na rzecz pacjentów onkologicznych). Chwilę wcześniej sejmowa większość poparła rekompensatę dla mediów publicznych.

Zobacz wideo Posłanka Lichocka pokazała w Sejmie środkowy palec

Mimo że gest Lichockiej zarejestrowało wiele kamer, a na ujęciach widać reakcję siedzącego obok Lichockiej posła, który zdaje się rozbawiony gestem koleżanki, posłanka postanowiła wszystkiemu zaprzeczyć. Na Twitterze zamieściła wpis, w którym tłumaczyła, że wcale nie pokazała obraźliwego gestu. "Przesuwałam dwukrotnie palcem pod okiem, energicznie, bo byłam zdenerwowana. Nic więcej, a politycy PO sądzą po sobie" - napisała.

Posłanka Lichocka ukarana tylko na chwilę

Posłanka zmieniała później tłumaczenie. Twierdziła, że kadry, na których widać jej gest, są zmanipulowane. "Niech POstkomuna film pokaże nie stop klatki. Sądzą po sobie. Kłamią jak oddychają, manipulują" - pisała. Wkrótce pojawiły się jednak także filmy dokumentujące sytuację - w tym taki, na którym Lichocka tłumaczy się z wykonanego gestu prezesowi PiS Jarosławowi Kaczyńskiemu. W piątek rano zmieniła wersję, dopowiadając, że odgarniała włosy z twarzy. Następnego dnia mówiła, że środkowym palcem odgarniała włosy z twarzy.

Wiele miesięcy później, w sierpniu, sejmowa komisja etyki ukarała Lichocką naganą za gest. Posłanka odwołała się jednak od decyzji i Prezydium Sejmu zdecydowało o anulowaniu kary.

Ten sam rząd temu samemu Funduszowi odmówił wcześniej pieniędzy

Jak przypominaliśmy w piątek, rząd planuje dodatkowo opodatkować media, tłumacząc to pandemią i tym, że NFZ są potrzebne pieniądze. Argumentowanie wprowadzenia nowego podatku potrzebami NFZ jest jednak w kontekście mediów o tyle niezręczne, że wcześniej ten sam rząd odmawiał Funduszowi pieniędzy. Przekazał za to dotacje dla mediów publicznych.

Podkreślenia wymaga fakt, że w kontekście mediów publicznych nie chodzi tylko o wspomnianą wyżej kwotę 2 mld zł, ale o 9-10 mld. Dotacje wypłacane będą bowiem przez pięć lat od 2020 do 2024 roku. A to może oznaczać, że do 2024 r. TVP i Polskie Radio otrzymają łącznie 9-10 mld zł.

"Haracz" - jak o pomyśle rządu piszą media - dotknie niemal wszystkich graczy na rynku. Zapłacą i międzynarodowi giganci, i polskie spółki medialne, w tym te najmniejsze.

Zobacz wideo Czy chęć opodatkowania cyfrowych gigantów jest tylko pretekstem dla rządu?
Więcej o: