13 lutego przed rokiem, podczas bloku głosowań posłanka Prawa i Sprawiedliwości pokazała środkowy palec w kierunku sali, a jej gest uchwyciły kamery. Wszystko odbyło się podczas debaty w sprawie przekazania dwóch miliardów złotych dla TVP i Polskiego Radia (opozycja chciała, by przekazano je na rzecz pacjentów onkologicznych). Chwilę wcześniej sejmowa większość poparła rekompensatę dla mediów publicznych.
Mimo że gest Lichockiej zarejestrowało wiele kamer, a na ujęciach widać reakcję siedzącego obok Lichockiej posła, który zdaje się rozbawiony gestem koleżanki, posłanka postanowiła wszystkiemu zaprzeczyć. Na Twitterze zamieściła wpis, w którym tłumaczyła, że wcale nie pokazała obraźliwego gestu. "Przesuwałam dwukrotnie palcem pod okiem, energicznie, bo byłam zdenerwowana. Nic więcej, a politycy PO sądzą po sobie" - napisała.
Posłanka zmieniała później tłumaczenie. Twierdziła, że kadry, na których widać jej gest, są zmanipulowane. "Niech POstkomuna film pokaże nie stop klatki. Sądzą po sobie. Kłamią jak oddychają, manipulują" - pisała. Wkrótce pojawiły się jednak także filmy dokumentujące sytuację - w tym taki, na którym Lichocka tłumaczy się z wykonanego gestu prezesowi PiS Jarosławowi Kaczyńskiemu. W piątek rano zmieniła wersję, dopowiadając, że odgarniała włosy z twarzy. Następnego dnia mówiła, że środkowym palcem odgarniała włosy z twarzy.
Wiele miesięcy później, w sierpniu, sejmowa komisja etyki ukarała Lichocką naganą za gest. Posłanka odwołała się jednak od decyzji i Prezydium Sejmu zdecydowało o anulowaniu kary.
Jak przypominaliśmy w piątek, rząd planuje dodatkowo opodatkować media, tłumacząc to pandemią i tym, że NFZ są potrzebne pieniądze. Argumentowanie wprowadzenia nowego podatku potrzebami NFZ jest jednak w kontekście mediów o tyle niezręczne, że wcześniej ten sam rząd odmawiał Funduszowi pieniędzy. Przekazał za to dotacje dla mediów publicznych.
Podkreślenia wymaga fakt, że w kontekście mediów publicznych nie chodzi tylko o wspomnianą wyżej kwotę 2 mld zł, ale o 9-10 mld. Dotacje wypłacane będą bowiem przez pięć lat od 2020 do 2024 roku. A to może oznaczać, że do 2024 r. TVP i Polskie Radio otrzymają łącznie 9-10 mld zł.
"Haracz" - jak o pomyśle rządu piszą media - dotknie niemal wszystkich graczy na rynku. Zapłacą i międzynarodowi giganci, i polskie spółki medialne, w tym te najmniejsze.