Projekt "Świecka szkoła" autorstwa posłów Nowoczesnej trafił do Sejmu jeszcze w poprzedniej kadencji - w styczniu 2019 r. Teraz, jak informuje Onet, partia chce powrócić do tej koncepcji i ponownie skierować ją do izby niższej, a założenia ustawy przedstawiła już koalicjantom w ramach Klubu Parlamentarnego Koalicja Obywatelska.
O co postuluje partia Adama Szłapki? W projekcie zapisano m.in., że finansowanie lekcji religii w szkołach powinno spoczywać na Kościele (mowa tu o odpisie podatkowym od osób wierzących), a nie państwie. Co więcej, w szkołach ponadpodstawowych to uczniowie, a nie ich rodzice, mają decydować, czy chcą uczęszczać na zajęcia z katechetą, czy księdzem.
"Ten odpis zastąpiłby Fundusz Kościelny i z tych środków można by także sfinansować zajęcia z religii w szkołach. Platforma musi się jasno określić na temat rozdziału kościoła od państwa. Nowoczesna nie ma z tym problemu. Uważamy, że w instytucjach państwowych nie ma miejsca na zatrudnianych na etacie kapelanów" - powiedziała w rozmowie z Onetem posłanka KO i była szefowa Nowoczesnej Katarzyna Lubnauer.
Propozycja Nowoczesnej zakłada też ograniczenie liczby lekcji religii do jednej tygodniowo, wyłącznie na pierwszej lub ostatniej godzinie lekcyjnej. Ocena z tego przedmiotu ma także zniknąć ze świadectwa i nie liczyć się do średniej ocen.
"W szkołach publicznych odbywają się lekcje religii prowadzone przez nauczycieli-katechetów lub osoby duchowne, których pensje pokrywane są ze środków publicznych. Lekcje te wymagają zatrudniania ok. 30 tys. osób i kosztują rocznie ok. 1,4 miliarda złotych z budżetu. Lekcje religii (w istotnej części odbywające się w formie katolickiej katechezy) są elementem systemu edukacji, którego funkcjonowanie budzi wątpliwości natury metodologicznej. Ich prowadzenie jest wyłączone spod nadzoru kuratoryjnego i realizowane są tam programy, które nie są ani zatwierdzane, ani kontrolowane przez władze publiczne - chociaż są przez nie finansowane" - wskazywano w uzasadnieniu do projektu ustawy.
O ile przed dwoma laty projekt rzeczywiście trafił do Sejmu, teraz Nowoczesną mogą czekać niemałe problemy, i to już w ramach samej Koalicji Obywatelskiej. Sceptycznie tę inicjatywę oceniają bowiem posłowie Platformy Obywatelskiej zaliczani do konserwatywnego skrzydła tej partii.
- Jestem zaskoczony tym, że nasz koalicjant przejawia teraz taką aktywność. Na pełny komentarz do ich propozycji przyjdzie czas, gdy się z ich projektem dokładnie zapoznam. Nie wiem, kto sygnuje ten projekt, ale może być tak, że ta osoba pracuje też na etacie w wiodącej partii politycznej. Bo takie pomysły służą głównie PiS-owi poprzez rozpętanie kolejnej już wojny światopoglądowej - powiedział w rozmowie z Onetem poseł Ireneusz Raś.
Z kolei senator PO Kazimierz Kleina, również uznawany za reprezentanta konserwatywnej frakcji PO, stwierdził, że choć kwestia religii w szkołach "wymaga szerszej dyskusji", to obecne rozwiązanie jest "bardzo wygodne dla rodziców", ponieważ nie muszą oni kłopotać się z wysyłaniem dzieci do sal parafialnych.
- Mnie osobiście religia w szkołach nie przeszkadza, podobnie jak nie przeszkadza mi w szkole ksiądz czy katecheta. Jednak ograniczyłbym lekcje religii do jednej godziny tygodniowo. I przeznaczył ją bardziej na naukę historii kościoła, a kwestie wiary pozostawił do rozstrzygania poza szkołą. Jednak lekcje religii w szkołach powinny być nadal finansowane z budżetu państwa, bo na ten budżet składają się przecież w znacznej mierze osoby wierzące, ludzie, którzy chodzą do kościoła - podkreślił Kleina.
Dopytywany o to, czy poparły w Senacie propozycję Nowoczesnej, odparł, że sprawa dotyka relacji między państwem a Kościołem i w takim wypadku nie ma miejsca na proste deklaracje. - Choćby postulat zastąpienia funduszu kościelnego przez podatek od wierzących. Na takim rozwiązaniu dramatycznie mogłyby stracić mniejsze wspólnoty wyznaniowe - powiedział Onetowi. Dodał, że w Polsce rozdział państwa i Kościoła funkcjonuje "właściwie", a jedynym mankamentem jest to, że "kościół katolicki zbyt wybiórczo stosuje kryteria oceny tego, na jaki temat powinien się wypowiadać".
Pod koniec grudnia informowaliśmy, że według sondażu Ipsos przeprowadzonego dla OKO.press większość Polaków woli, by zajęcia religii były przeprowadzane w parafii, a nie w szkole. Tylko wyborcy PiS w większości wolą zajęcia w szkołach.
Jak pokazały zestawienia badań z lutego 2019 roku oraz listopada 2020 roku znacząco zwiększa się grupa przeciwników religii w szkołach. W tym roku jedynie 27 procent ankietowanych jest za utrzymania obecnego modelu.
W porównaniu do ubiegłorocznego badania liczba ankietowanych popierających zajęcia religii w parafii wzrosła o 14 punktów procentowych - obecnie już 66 procent woli, żeby dzieci uczyły się w kościele.