Na grudniowym szczycie przyjęto budżet Unii Europejskiej. Koalicyjna wobec PiS Solidarna Polska od początku była przeciwna rozporządzeniu, które uzależnia wypłaty od mechanizmu praworządności. Politycy SP nawoływali wówczas do zawetowania projektu.
Konflikt, jak się okazuje, ma ciąg dalszy. Ani plan budżetowy UE, ani rozporządzenie dotyczące praworządności nie podlegają ratyfikacji przez polski parlament. Inaczej jest w przypadku decyzji o tzw. zasobów własnych UE. Jak podaje Onet, są one niezbędne do zaciągania kredytów przez Wspólnotę i utworzenia Funduszu Odbudowy po epidemii koronawirusa. Polska z Funduszu ma otrzymać 153 mld zł w postaci kredytu i 103 mld bezzwrotnych dotacji.
"Aby mógł jednak powstać ten specjalny fundusz, Unia Europejska musi dokonać gruntownej reformy źródeł finansowania, czyli tzw. zasobów własnych. Obecnie składają się na nie m.in. składki państw członkowskich, cła, wpływy z VAT i inne unijne opłaty oraz kary" - podaje portal.
Decyzja o zasobach własnych ma zostać ratyfikowana przez Sejm i Senat, musi ją poprzeć 2/3 posłów i senatorów. Wcześniej jednak konieczne są rzędowe konsultacje. Kancelaria premiera planowała zrobić to w ciągu trzech dni, ale na przeszkodzie stanęło Ministerstwo Sprawiedliwości. Onet dotarł do pisma wiceministra Michała Warchoła do sekretarza Rady Ministrów Łukasza Schreibera. Zastępca Zbigniewa Ziobry pisze m.in. o możliwości blokowania funduszy unijnych w związku z mechanizmem praworządności. Zwraca też uwagę na brak wyliczeń co do kosztów, jakie poniesie Polska w związku z reformą zasobów własnych UE.
"Wnioskodawca nie poddaje analizie ewentualnej możliwości blokowania unijnych funduszy w oparciu o wprowadzony na podstawie w/w rozporządzenia mechanizm warunkowości. Jednocześnie dokument o tak doniosłym znaczeniu dla budżetu państwa i to w perspektywie długoletniej bazuje na ogólnikach zamiast posługiwać się konkretnymi wyliczeniami i kwotami" - cytuje pismo Onet.
Według polityków Solidarnej Polski, z którymi rozmawiał Onet, wynegocjowanie przez Morawieckiego 770 mld zł dla Polski w budżecie UE wiąże się z kosztownymi zobowiązaniami finansowymi. - To jest skrzętnie ukrywana tajemnica poliszynela przez samego premiera i jego otoczenie. W zamian za pieniądze z Unii, premier Morawiecki zgodził się na kolejne kosztowne finansowe zobowiązania Polski, na przyjęcie skrajnie uzależnionego od Berlina planu transformacji energetycznej państwa do 2040 r., na który mamy wydać ok. 1 bln 600 mld zł oraz obiecał Brukseli zablokowanie dalszych reform wymiaru sprawiedliwości - mówi rozmówca Onetu.
Rozmówcy z otoczenia Morawieckiego odpierają oskarżenia. - Zbigniew Ziobro stracił dzisiaj zaufanie lidera obozu rządzącego, jakim jest prezes PiS Jarosław Kaczyński. Widać to było choćby przy unijnym sporze, kiedy to Ziobro przegrał z argumentami premiera Morawieckiego, które w pełni poparł premier Węgier Viktor Orban. Po tym unijnym buncie Ziobry nikt mu w koalicji już nie ufa, a każda inicjatywa Solidarnej Polski nie ma większych szans na poparcie. To jest cena za polityczną zdradę. Najlepiej by było, gdyby Ziobro wywiązał się ze swojej obietnicy, przestając być "miękiszonem" i odszedł z rządu - mówi jeden z polityków.