Rozłam w Porozumieniu trwa, a w sprawie wciąż pojawiają się nowe informacje - jak informowaliśmy wcześniej, po zawieszeniu Adama Bielana w prawa członka partii część przedstawicieli Porozumienia - na czele z Kamilem Bortniczukiem - podało informację, że ich zdaniem Jarosław Gowin nie jest formalnie liderem ugrupowania od blisko trzech lat. Powołali się przy tym na brak przeprowadzenia głosowania na jednym z ostatnich kongresów. Tych informacji nie potwierdziła rzeczniczka Porozumienia, Magdalena Sroka, informując jednocześnie, że oprócz Bielana zawieszeni zostali także Arkadiusz Urban, Anna Jóźwik oraz Marcel Klinowski. Pojawiły się też doniesienia, że w siedzibie partii przy ulicy Wilczej w Warszawie zmieniono zamki.
Teraz Adam Bielan w rozmowie z Polską Agencją Prasową skomentował sprawę - stwierdził, że jego zdaniem Jarosław Gowin " w reakcji na porażkę nad wyborem swojego kandydata na ministra w październiku ubiegłego roku zwołał posiedzenie zarządu i niezgodnie ze statutem napompował zarząd swoimi stronnikami" - powiedział, dodając, że partia dysponuje opinią prawną w tej kwestii.
Jak przekonywał, sąd koleżeński Porozumienia w czwartek postanowił o wygaśnięciu kadencji Gowina oraz o tym, że to on - jako dotychczasowy szef Konwencji Krajowej - pełni obecnie funkcję prezesa partii.
Okazało się, że na ostatnim kongresie nie wybrano prezesa partii. Z uwagi na pandemię nie można było zorganizować kongresu w ubiegłym roku, ale na poprzednim kongresie jesienią 2017 r. nie został wybrany prezes partii. Wybrano wszystkie inne władze - zarząd, prezydium, przewodniczącego Konwencji Krajowej, ale nie wybrano prezesa Gowina
W partiach politycznych nie ma miejsca na uzurpatorów, nie można się ogłosić prezesem bez głosowania. (...) Myślę, że prezes Gowin zdawał sobie sprawę z tego, że jego mandat skończył się w kwietniu 2018 r., bo ostatni raz, kiedy zyskał demokratyczny mandat to był kwiecień 2015 r. [kadencja trwa trzy lata - red.]
- powiedział Bielan, cytowany przez Onet.