Na sobotę 6 lutego zaplanowano Radę Krajową Platformy Obywatelskiej. Małgorzatę Kidawę-Błońską zapytaliśmy, że czy liderzy jej partii zamierzają ogłosić w Warszawie kolejne "nowe otwarcie" i wyjść z ofensywą programową.
- To prawda, że w sobotę czeka nas event Platformy Obywatelskiej. Ale nie powiedziałabym, że czeka nas jakieś nowe otwarcie. Konsekwentnie realizujemy bowiem to, na co się umówiliśmy z wyborcami. To będzie po prostu kolejny etap tej pracy - powiedziała wicemarszałkini Sejmu w Porannej rozmowie Gazeta.pl.
- PO przygotowywała program. Wspomniał pan o aborcji, ale wydaje mi się, że Polacy najwięcej mówią teraz o zdrowiu, pandemii, miejscach pracy i kondycji firm. I rzeczywiście pokażemy, jak wyobrażamy sobie jak najszybsze dojście do normalności w naszym kraju - dodała.
Czy w sobotę możemy spodziewać się też ogłoszenia zapowiadanej od jakiegoś czasu deklaracji ideowej PO? - Platforma, kiedy powstawała, miała taką deklarację. Minęło jednak 20 lat i postanowiliśmy rozpocząć dyskusję z członkami partii z całego kraju. Te rozmowy trwają i prawdopodobnie zakończą się w połowie lutego - wtedy właśnie będziemy mogli zaprezentować ich wynik. To dla mnie wielka wartość, że deklaracja nie jest narzucana członkom czy sympatykom PO, ale jest wypracowywana oddolnie - tłumaczyła Kidawa-Błońska.
Naszą gościnie zapytaliśmy też o ruch Rafała Trzaskowskiego - Wspólna Polska, o którym od jakiegoś czasu zrobiło się jakby ciszej.
- Trzaskowski jest wiceszefem PO więc trudni nie kojarzyć go z tym ugrupowaniem. Ruch Wspólna Polska oparty jest w dużej mierze o ludzi działających w samorządach. Jest to trochę co innego niż partia polityczna. Wspólna Polska jest sukcesywnie budowana przez Rafała Trzaskowskiego i wiem, że samorządowcy się organizują. Być może rzeczywiście było jeszcze takiego efektu "wow", ale zobaczymy, jak to się rozwinie - stwierdziła.
Kidawę-Błońską poprosiliśmy również o komentarz do opublikowanego w ubiegłym tygodniu wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji. Czy wicemarszałkini Sejmu zgadza się z opiniami, że wyrok nie powinien obowiązywać, ponieważ istnieją wątpliwości np. co do sposobu wyboru sędziów?
- To jest bardzo trudna sprawa. Ja nie uznaję tego trybunału, tym bardziej, że zasiadają w nim sędziowie-dublerzy. Ale żyjemy w kraju, gdzie ten wyrok będzie miał wpływ na życie kobiet i lekarzy. I on już obowiązuje, bo już teraz dowiadujemy się, że lekarze obawiają się podjąć prób pomocy kobietom w takich przypadkach. Kobiety w ciągu kilku godzin dowiedziały się, że ich życie legło w gruzach, bo miały zaplanowany zabieg i musiały go odwołać. Uważam, że ten wyrok będzie w przyszłości do zaskarżenia, ale nie zmienia to faktu, że wpływa on już teraz na rzeczywistość i za jego sprawą dzieją się dramaty wielu osób - oceniła polityczka.
- Opozycja będzie oczywiście przedstawiać w Sejmie propozycje, które pomogłyby wyjść z tej trudnej sytuacji. Ale chcę wyraźnie powiedzieć: w tym Sejmie żadna zmiana, która mogłaby pomóc kobietom, nie przejdzie. Spodziewam się, że jeszcze w trakcie tej kadencji może dojść do próby kolejnego zaostrzenia ustawy aborcyjnej. Opozycja będzie przygotowywała rozwiązania, ale nie możemy ukrywać tego, że ich sukces zależy od tego, czy będziemy posiadać większość w Sejmie - dodała.