Tygodnik "Wprost" opublikował oświadczenie anonimowych działaczy Polska 2050 z województwa warmińsko-mazurskiego, którzy zarzucili mobbing liderce województwa, Joannie Czarkowskiej. "Nie wyobrażaliśmy sobie współpracy z liderką regionalną, która mobbingowała liderów powiatu, traktowała wolontariuszy protekcjonalnie i przedmiotowo np. w zależności od tego, kto jaki zawód wykonuje" - podkreślono w oświadczeniu. Dzień po opublikowaniu oświadczenia, 30 stycznia, materiał na temat zarzutów lokalnych działaczy ruchu przygotowała również Telewizja Publiczna.
Joanna Czarkowska odrzuca oskarżenia działaczy ruchu Polska 2050 z województwa warmińsko-mazurskiego, podkreślając w rozmowie z Polską Agencją Prasową, że są one "czystą manipulacją". - To oświadczenie traktuję jako pomówienie i zniesławienie. To jest nieuczciwe - powiedziała.
Do zarzutów o mobbing w strukturach Polski 2050 odniósł się również Szymon Hołownia. Lider stowarzyszenia napisał w komentarzu do jednego ze swoich filmów na Facebooku, że w trakcie sporu z lokalnymi działaczami nigdy nie padło słowo "mobbing".
"O mobbingu usłyszeliśmy po raz pierwszy w tych tendencyjnych materiałach 'Wprost' i TVP. Takie oskarżenia nie padły nigdy wcześniej. Był spór pomiędzy liderami bodaj trzech powiatów a zarządem i liderką wojewódzką, spór w którego rozwiązanie i mediację włożyliśmy mnóstwo sił, czasu i zasobów" - napisał Szymon Hołownia.
"Natomiast nawet w nim nigdy nie padło słowo mobbing. Spór zakończył się rozstaniem, tak bywa, ale przyznam, że zupełnie nie rozumiem tych, którzy dziś dają się wykorzystać PiS-owskiej propagandzie, wrzucając takie rzeczy do mediów" - dodał.
Polska 2050 zamieściła na swojej stronie internetowej oświadczenie, w którym podkreśliła, że "do Zarządu Stowarzyszenia nie dotarły informacje o jakichkolwiek działaniach niezgodnych z prawem w regionie warmińsko-mazurskim".
"Zdumienie budzi fakt, że trzy osoby, które dziś zgłaszają poważne zarzuty za pośrednictwem mediów, nie zgłosiły tych naruszeń organom Stowarzyszenia w październiku 2020 r., czyli w czasie, w którym miało do zgłaszanych naruszeń dochodzić. Nie zrobiły tego zresztą do tej pory".
Zarząd podkreślił w swoim stanowisku, że "rzeczonej sprawy nie można zatem rozpatrywać inaczej niż jako świadomą manipulację". Dodano, że jej celem jest zdyskredytowanie stowarzyszenia oraz ludzi, którzy z nim współpracują.