Kamil Bortniczuk był we wtorek 2 lutego gościem programu "Kwadrans Polityczny" w TVP 1. Poseł Porozumienia mówił głównie o obostrzeniach utrzymanych przez rząd. W dalszej części programu polityk został zapytany o wywiad udzielony dzień wcześniej, a dokładniej o sugerowanie, że przerwanie ciąży "z niskich pobudek" należy traktować jak morderstwo.
- Ja tego nie powiedziałem. Nie użyłem słowa "dożywocie" w kontekście jakiegokolwiek karania kobiet za działania związane z aborcją. Redaktor prowadzący program próbował taką deklarację wyciągnąć i jej nie otrzymał - mówił w TVP polityk.
- Powiedziałem, że można sobie wyobrazić sytuację, gdzie dokonanie aborcji mogłoby być związane z kodeksowym zabójstwem, to jest konkretna sytuacja związana z kodeksem cywilnym, kwestiami dziedziczenia przez dziecko, które jest już poczęte, ale dziedziczy w sytuacji, gdy urodzi się żywe. Jeśli interes matki finansowy, taki "niskich, podłych" pobudek, wymagałby żeby dziecko usunąć i matka by się do tego posunęła, to powinna odpowiadać za zabójstwo z premedytacją, dokonane z zimą krwią - dodał Kamil Bortniczuk.
Poseł Porozumienia mówi o "aborcji z niskich pobudek", jednak zgodnie z ustawą z dnia 7 stycznia 1993 r. o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży, taka przesłanka nie znajduje uzasadnienia do legalnego przerwania ciąży. Aborcja jest legalna w przypadku:
Przed publikacją wyroku TK, przesłanką do przerwania ciąży były także wady embriopatologiczne (gdy badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazywały na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu). W Polsce 97 proc. aborcji dokonywanych było właśnie z powodu wad płodu, w tym z powodu wad letalnych. Usunięcie ciąży z pobudek finansowych nigdy nie było w Polsce legalne.
Poseł odniósł się do wywiadu udzielonego w TVN24. Polityk przekonywał, że życie człowieka zaczyna się w momencie poczęcia. Dziennikarz zauważył, że przepisy konstytucji o tym nie wspominają i dalej zapytał, dlaczego za dokonanie aborcji nie grozi kara dożywocia, jeśli zakłada się, że dochodzi wtedy do morderstwa. - Ma pan rację, że jest to kwestia pewnej niekonsekwencji i być może należy zastanowić się, jak do tego tematu podejść w przyszłości (...). W kontekście zapisu Kodeksu cywilnego o tym, że dziecko poczęte może dziedziczyć, czysto teoretyczny przypadek: ktoś zostawia majątek temu dziecku, a matka, wiedząc, że jest druga w kolejności dziedziczenia, to dziecko usuwa, działając z niskich pobudek, po to, by to ona dziedziczyła, a nie jej nienarodzone dziecko, gdy urodzi się żywe. Uważam, że taki przypadek należy traktować jak morderstwo - powiedział dokładnie Kamil Bortniczuk.
Poseł Porozumienia pytany o ostatnią wypowiedź Stanisława Karczewskiego (który mówił o tym, że nie zmuszałby córki do urodzenia dziecka z wadą letalną) powiedział, że kwestia ta wymaga uregulowania. - My jako Porozumienie wskazywaliśmy, że kwestia wad letalnych wymaga doregulowania. Część polityków Zjednoczonej Prawicy uważa, że to nie powinno być brane pod uwagę, ale większość polityków - z mojego rozeznania - uważa inaczej. Opozycja będzie miała prawo zagłosować w Sejmie za kwestiami doregulowania kwestii związanych z wadami letalnymi. Zobaczymy, jak się wtedy zachowają - powiedział.
Kamil Bortniczuk dodał też, że istnieje szansa na poparcie projektu prezydenta w tej sprawie. Andrzej Duda już w październiku 2020 roku przedstawił projekt ustawy, który dopuszcza przerwanie ciąży z powodu tzw. wad letalnych płodu - ciężkich zaburzeń rozwojowych, które pośrednio lub bezpośrednio prowadzą do śmierci płodu, niemożnością donoszenia ciąży lub śmiercią dziecka niedługo po urodzeniu.