Kamil Bortniczuk, poseł Porozumienia i członek klubu PiS, skomentował decyzję TK ws. aborcji na antenie TVN24. Jak oświadczył, nie żałuje swojego podpisu pod wnioskiem o skierowanie przepisów aborcyjnych do Trybunału Konstytucyjnego.
Bortniczuk przekonywał, że na gruncie polskiego prawa życie człowieka zaczyna się w momencie poczęcia. Prowadzący rozmowę Konrad Piasecki odpowiadał, że przepisy konstytucji o tym nie mówią. Dziennikarz zapytał, dlaczego za zabieg aborcji nie grozi kara dożywocia, jeśli zakłada się, że dochodzi do morderstwa. - Ma pan rację, że jest to kwestia pewnej niekonsekwencji i być może należy zastanowić się, jak do tego tematu podejść w przyszłości - powiedział Bortniczuk. Jak powiedział, "to jest temat do poważnej debaty prawników".
- W kontekście zapisu Kodeksu cywilnego o tym, że dziecko poczęte może dziedziczyć, czysto teoretyczny przypadek: ktoś zostawia majątek temu dziecku, a matka, wiedząc, że jest druga w kolejności dziedziczenia, to dziecko usuwa, działając z niskich pobudek, po to, by to ona dziedziczyła, a nie jej nienarodzone dziecko, gdy urodzi się żywe. Uważam, że taki przypadek należy traktować jak morderstwo - powiedział.
W ostatnią środę w Dzienniku Ustaw opublikowano orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego z października ubiegłego roku w sprawie ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży. Wcześniej Trybunał opublikował uzasadnienie tego orzeczenia.
22 października 2020 roku Trybunał Konstytucyjny uznał, że aborcja w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu lub jego nieuleczalnej choroby zagrażającej życiu jest niezgodna z Konstytucją. Wniosek w tej sprawie złożyła w 2019 roku grupa ponad stu posłów PiS, PSL-Kukiz'15 oraz Konfederacji.
Publikacja wyroku ponownie wywołała protesty. W czwartek podczas demonstracji w Warszawie kilka osób weszło na teren Trybunału Konstytucyjnego. Doszło wówczas m.in. do zatrzymania przez policję kilku aktywistek m.in. Klementyny Suchanow oraz Babci Kasi.