W środę (27 stycznia) tuż po godz. 23. w Dzienniku Ustaw opublikowano wyrok Trybunału Konstytucyjnego ws. aborcji. Orzeczenie stanowi, że dokonanie aborcji ze względu na ciężkie i nieodwracalne wady płodu jest niezgodne z konstytucją. Wcześniej tego samego dnia na stronie Trybunału Konstytucyjnego opublikowano uzasadnienie wyroku, które nie było znane od jego wydania 22 października 2020 r. Wejście w życie wyroku oznacza w znacznym stopniu ograniczenia prawa do dokonywania aborcji oraz zerwanie kompromisu aborcyjnego z 1997 r.
"Uzasadnienie wyroku TK to narastający dramat kobiet. Państwo chce dalej ograniczać ich prawa, narażać życie, skazywać na tortury. Tej ofensywie sprzeciwia się społeczeństwo obywatelskie" - napisał na Twitterze Adam Bodnar, Rzecznik Praw Obywatelskich.
Bodnar wystosował również apel do polskiej policji o uszanowanie prawa obywateli do pokojowych i spontanicznych protestów. Po opublikowaniu wyroku TK ws. aborcji w całej Polsce odbyły się liczne manifestacje. Spontaniczne protesty zorganizowano w około 40 miastach. W Warszawie protest rozpoczął się pod siedzibą Trybunału Konstytucyjnego, skąd manifestujący przeszli pod siedzibę PiS-u na ul. Nowogrodzkiej i z powrotem pod budynek Trybunału. Protestujący skandowali m.in. takie hasła jak: "Wolność wyboru zamiast terroru", "To jest wojna", "Moje ciało, mój wybór".
W czwartek 28 stycznia mają się odbyć kolejne manifestacje. Największa z nich, tzw. blokada Warszawy, zapowiadana jest na godzinę 19. Następnego dnia planowany jest również "wielki marsz na Warszawę". - Wszystkich wzywamy, żeby wyszli na ulicę. Żeby tym razem iść tak, żeby zostawiać ślady. Wyraźcie ten swój gniew tak, jak uważacie. To nie my zaczęłyśmy. To, że to się dzieje, to jest wina rządu - powiedziała Maria Lempart, jedna z liderek Strajku Kobiet podczas konferencji prasowej przed pierwszą manifestacją w Warszawie.