Dzieci Emilewicz na nartach, Kaczyński bez maseczki. Oto "przygody" polityków ZP z obostrzeniami

Sprawa zaszczepienia posła PiS Zbigniewa Girzyńskiego wraz z grupą "0" nie jest pierwszym wzbudzającym wątpliwości i kontrowersje przypadkiem w Zjednoczonej Prawicy. Naginania lub wręcz jawnego naruszania obostrzeń dopuszczali się również inni politycy obozu władzy.

We wtorek toruński portal nowosci.com.pl opisał szczepienia przeciwko koronawirusowi pracowników Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Z ustaleń serwisu wynikało, że wśród zaszczepionych w poniedziałek 25 stycznia był poseł PiS Zbigniew Girzyński, który pracuje na UMK. Ten nie chciał wówczas tych doniesień komentować.

Girzyński postanowił szerzej odnieść się do sprawy we wtorek późnym wieczorem. W oświadczeniu opublikowanym na Facebooku poseł PiS przekazał, że 22 grudnia otrzymał - podobnie jak inni pracownicy uczelni - list od rektora UMK informujący o możliwości objęcia pracowników uniwersytetu szczepieniami.

Polityk oświadczył, że wypełnił i dostarczył wspomniany formularz. Następnie, jak tłumaczył poseł, postępował zgodnie z wytycznymi przekazywanymi przez uczelnię oraz Ministerstwo Zdrowia. Girzyński otrzymał e-skierowanie na konkretny termin szczepienia.

"Nikogo o żadne pierwszeństwo w kolejce nie prosiłem i w żadnym wypadku nie zaszczepiłem się poza kolejnością. Postąpiłem od A do Z zgodnie z obowiązującym mnie prawem i w myśl zaleceń władz Uczelni, która jest moim podstawowym miejscem pracy" - tłumaczy parlamentarzysta. 

We wtorek Zbigniew Girzyński został zawieszony w prawach członka PiS. Wcześniej za zaszczepienie poza kolejnością z partii usunięty został starosta opatowski Tomasz Staniek.

Jarosław Kaczyński bez maseczki

W ostatnich dniach sanepid w Starachowicach wszczął postępowanie ws. mszy, która odbyła się 16 stycznia, a w której uczestniczył m.in. prezes PiS Jarosław Kaczyński. Była to msza w przededniu rocznicy śmierci matki polityka, Jadwigi Kaczyńskiej. Wraz z prezesem PiS w ławce siedziały cztery inne osoby, nie zachowując dystansu 1,5 metra. Kaczyński po skończeniu nabożeństwa wygłosił przemówienie bez założonej maseczki.

- Zostały wysłane do stron zapytania o złożenie stosownych wyjaśnień, czekamy na odpowiedź. Próbujemy ustalić: kto był organizatorem. Wystąpiliśmy też do policji z pytaniem o to, czy nie toczy się postępowanie, bo wiemy, że policja w jakiś sposób zabezpieczała tę mszę. Ze strony policji nie mamy jakiegoś stwierdzenia naruszenia wymagań - mówiła w rozmowie z Radiem Ostrowiec Ewa Dróżdż, Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny w Starachowicach.

To nie pierwsza sytuacja, w której wicepremier Jarosław Kaczyński był widziany bez maseczki. W październiku bez zakrytych ust i nosa wręczał nagrodę Bronisławowi Wildsteinowi na kongresie Polska Wielki Projekt. W październikowych i listopadowych przemówieniach skierowanych do opozycji w Sejmie również maseczki zabrakło.

W kwietniu ub.r. Jarosław Kaczyński odwiedził grób swojej matki. Prezes PiS przekroczył bramy cmentarza na Powązkach, mimo że nekropolia była zamknięta dla odwiedzających. Co prawda, w rozporządzeniu Rady Ministrów nie było wówczas jednoznacznych przepisów, które zabraniałyby przychodzenia na cmentarz, ale na stronie Archidiecezji Warszawskiej znajdowała się informacja, że nekropolia przy ul. Powązkowskiej jest zamknięta dla odwiedzających. To samo "Fakt" usłyszał w zarządzie cmentarza. - Cmentarz jest zamknięty. Może tylko wejść, jeśli jest pogrzeb, pięć osób z rodziny do pogrzebu - poinformował zarząd.

W maju Mateusz Morawiecki odwiedził jedną z gliwickich restauracji, a zdjęcie ze spotkania z jej właścicielami opublikowano na Twitterze. Użytkownicy portalu szybko wytknęli szefowi rządu, że nie stosuje się do wprowadzonych przez rząd wytycznych dotyczących lokali gastronomicznych. Przy jednym stoliku mogli bowiem przebywać tylko rodzina lub osoby pozostające we wspólnym gospodarstwie domowym.

Podobna krytyka spotkała prezydenta Andrzeja Dudę, który tydzień wcześniej odwiedził leśników z Nadleśnictwa Baligród. Na zamieszczonych w mediach społecznościowych fotografiach widać, że podczas wspólnego posiłku zarówno głowa państwa, jak i leśnicy nie nosili maseczek oraz nie zachowywali zalecanego dystansu.

Jadwiga Emilewicz i wyprawa na narty

Szerokim echem odbiło się także uczestnictwo polityków Zjednoczonej Prawicy w grudniowych obchodach 29. rocznicy urodzin Radia Maryja w Sanktuarium NMP Gwiazdy Nowej Ewangelizacji i św. Jana Pawła II w Toruniu. Byli tam m.in. minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, szef resortu obrony Mariusz Błaszczak, wiceminister sprawiedliwości Michał Woś, prezydencki minister Adam Kwiatkowski, Rzecznik Praw Dziecka Mikołaj Pawlak i kilkoro posłów i senatorów PiS. Sanepid ostatecznie uznał, że "nie naruszono reżimu sanitarnego i obostrzeń podczas uroczystości".

13 stycznia portal tvn24.pl ujawnił, że była wicepremier Jadwiga Emilewicz razem ze swoimi synami była na wyjeździe w Suchem między 2 a 6 stycznia. Dzieci polityczki uczestniczyły w zgrupowaniu narciarskim, choć nie posiadały uprawnień do jeżdżenia na nartach w reżimie sanitarnym. Wnioski o wydanie odpowiedniej licencji dla synów posłanki wpłynęły do Polskiego Związku Narciarskiego dzień po zgrupowaniu, czyli 7 stycznia.

Posłanka przyznała, że wyjazd na narty miał być czasem spędzonym z rodziną. Jej synowie od wielu lat uczestniczą w zawodach narciarskich. - Mam nadzieję, że moje narty będą się kojarzyć z matką i politykiem, która co prawda popełniła błąd, ale potrafiła się przyznać, przeprosić i odzyskać zaufanie - oznajmiła Jadwiga Emilewicz we wtorek w rozmowie z Interią. Była wicepremier stwierdziła, że niestety "mama wygrała z posłanką".

Przed kilkoma tygodniami dwóch polityków PiS - Artur Soboń i Adam Gawęda - zasiadło na trybunach podczas meczu siatkarskiego. Zgodnie z obowiązującymi obostrzeniami tego typu wydarzenia mogą odbywać się bez udziału publiczności. - Zakładałem, że jako osoba zaproszona przez klub mogę tam być, że jest to prawnie uregulowane. Jeśli jest inaczej, to chylę głowę i przepraszam - powiedział w rozmowie z portalem o2.pl Artur Soboń.

- Nie byłem tam jako kibic, tylko jako były wiceminister. Omawialiśmy ważne sprawy związane z kontynuacją współpracy i wsparcia finansowego dla jastrzębskiej drużyny - mówił portalowi o2.pl Adam Gawęda.

Przemysław Czarnek z wizytą w szpitalu

W październiku Przemysław Czarnek odwiedził w szpitalu w Lublinie babcię. Zgodę na jego wejście, mimo że obowiązuje zakaz odwiedzin, miał wyrazić kierownik oddziału. Dwa dni później polityk poinformował, że stwierdzono u niego zakażenie SARS-CoV-2. Okazało się, że na oddziale odwiedzonym przez Czarnka 90 proc. pacjentów ma koronawirusa, zakażeni byli także lekarze i pielęgniarki. Szpital w komunikacie podał, że "nie jest możliwe wskazanie źródła zakażenia".

"W sobotę nie miałem żadnych objawów koronawirusa i nie byłem skierowany na kwarantannę. Wobec poważnego stanu mojej 88-letniej babci po udarze, widziałem ją krótko w szpitalu, zgodnie z procedurami, w pełnym reżimie sanitarnym. Nie miałem żadnego bezpośredniego kontaktu z innymi pacjentami. Sugerowanie w tej sytuacji, że jestem źródłem zakażeń jest absolutnym nadużyciem" - tłumaczył Czarnek.

Zobacz wideo Zandberg: Jesteśmy ważnym partnerem, bez którego szczepionki by nie powstały
Więcej o: