Tomasz Rurarz, prokurator rejonowy w Skarżysku-Kamiennej, powiedział w rozmowie z portalem Onet, że badanie krwi Artura Mazurkiewicza zostało przeprowadzone dwie godziny po wypadku. Badanie wykazało, że w krwi radnego było 0,47 promila alkoholu. Ze względu na to, że próbka została pobrana w pewnym odstępie czasu od zdarzenia, śledczy powołali biegłego, który oceni, ile alkoholu znajdowało się w organizmie radnego w momencie wypadku.
Do wypadku w Skarżysku-Kamiennej doszło wieczorem 22 grudnia 2020 r. na oznakowanym przejściu dla pieszych. Policja potwierdziła wówczas, że 47-letni kierowca potrącił 83-letnią kobietę, która następnie została przetransportowana do szpitala. Pierwsze badanie alkomatem wykonane na miejscu wykazało, że mężczyzna miał w wydychanym powietrzu 0,52 promila alkoholu, a drugie 0,48 promila. Artur Mazurkiewicz wydał pod koniec grudnia oświadczenie, podkreślając, że w czasie kierowania pojazdem nie był w stanie nietrzeźwości. Dodał, że będzie kierował zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa zniesławienia na portale informacyjne i osoby, które podają informację, że prowadził pojazd pod wpływem alkoholu.
Mazurkiewicz przyznał jednocześnie, że do wypadku doszło z jego winy, a w zdarzeniu ucierpiała starsza kobieta. "Ponownie, tym razem publicznie, chciałem przeprosić poszkodowaną. Jeszcze tego samego dnia odwiedziłem ją w szpitalu i dopytywałem o jej stan zdrowia. Z tego co wiem, po badaniach została ona zwolniona ze szpitala" - podkreślił w oświadczeniu.
Radny PiS-u dodał, że funkcjonariusze wykonywali badanie trzeźwości przy wykorzystaniu kilku alkomatów. "Każdy z nich podczas badania nie podawał wyniku, lecz wykazywały błędy. Łącznie dmuchałem w alkomat kilkanaście razy. W związku z tym, że wśród kilkunastu prób pojawił się wynik pozytywny, zażądałem badania krwi, które odbyło się w Szpitalu Powiatowym w Skarżysku" - zaznaczył.
Do zarzutów polityka odniosła się dzień później Komenda Powiatowa Policji w Skarżysku-Kamiennej. Przedstawiciele komendy stwierdzili w oświadczeniu, że badanie alkomatem musieli powtarzać ze względu na zbyt małą ilość powietrza wdmuchiwanego do alkotestów.
"Policjanci podjęli kilka prób przebadania kierowcy toyoty na zawartość alkoholu. Mimo wykorzystania dwóch urządzeń przenośnych badań nie udało się wykonać. Spowodowane to było zbyt małą ilość powietrza wdmuchiwanego do alkotestów. Funkcjonariusze podjęli decyzję o przewiezieniu mężczyzny do komendy, gdzie podjęli próby wykonania badań trzeźwości na urządzeniu stacjonarnym. Badanie wykazało w organizmie 47-latka 0,52 promila alkoholu. Sprawca zdarzenia poprosił o pobranie mu krwi do badań na stan trzeźwości, co trzykrotnie wykonano w skarżyskim szpitalu".