W poniedziałek 25 stycznia ministrowie spraw zagranicznych państw Unii Europejskiej mają rozmawiać o możliwej reakcji wspólnoty na uwięzienie Aleksieja Nawalnego. UE nałożyła już sankcje na sześciu czołowych rosyjskich dyplomatów w związku z otruciem rosyjskiego opozycjonisty, niewykluczone jednak, że pójdzie o krok dalej. Zwolennikiem zaostrzenia sankcji wobec Rosji jest prezydent Andrzej Duda.
- Nie ma innego pokojowego narzędzia do wywierania presji na państwo, które łamie zasady prawa międzynarodowego. Prymat prawa międzynarodowego jest tu fundamentalny. Dopóki prawo międzynarodowe jest przestrzegane, nie ma wojny. Jeśli prawo międzynarodowe jest łamane, efektem tego jest zawsze konflikt - powiedział Duda w rozmowie z "Financial Times".
Polityk stwierdził, że jedynym sposobem na uniknięcie konfliktu jest wymuszenie przestrzegania prawa międzynarodowego, co można zrobić za pomocą sankcji, dlatego Polska jest gotowa "pomóc w budowaniu konsensusu w tej kwestii". Andrzej Duda, że można zwiększyć presję na Kreml, nakładając sankcje na Gazprom - rosyjski koncern państwowy, który jest największym wydobywcą gazu ziemnego na świecie.
- Myślę, że jeśli ograniczymy możliwość gospodarczego funkcjonowania Gazpromu na terytorium UE, zwłaszcza w zakresie zawierania nowych inwestycji, to sprawy związane z poszanowaniem prawa międzynarodowego oraz praw człowieka i praw politycznych w Rosji zaczną się posuwać do przodu, bo to będzie poważny ruch w sferze rosyjskich interesów gospodarczych - powiedział Duda.
Prezydent Polski mówił także o możliwej wizycie wysokiego przedstawiciela Unii Europejskiej do spraw zagranicznych Josepa Borrella w Moskwie. Zdaniem Dudy warunkiem tej wizyty powinno być uwolnienie Aleksieja Nawalnego.
- Bez tego, moim zdaniem, nie ma o czym mówić. Rosja nie jest krajem, któremu można ufać, ani który podziela te same wartości i cele z punktu widzenia zasad demokracji, co państwa euroatlantyckie. To jest inny kraj. To kraj, który od lat pokazuje, że jego imperialne ambicje powróciły - ocenił Andrzej Duda.
W niedzielę 17 stycznia rosyjski opozycjonista Aleksiej Nawalny wrócił do ojczyzny po kilkumiesięcznym pobycie w Berlinie, gdzie był leczony po próbie otrucia go nowiczokiem. Kiedy przekroczył granicę Rosji, zatrzymano go w trakcie kontroli paszportowej i przewieziono na komisariat. Według rosyjskich władz zatrzymanie ma związek z rzekomymi "licznymi naruszeniami" warunków zawieszenia jego wyroku z 2014 roku ws. rzekomego oszustwa. W poniedziałek 18 stycznia sąd zadecydował o 30-dniowym areszcie dla Nawalnego, grozi mu do 3,5 roku pozbawienia wolności. W sobotę 23 stycznia w Rosji odbywały się protesty przeciwko aresztowaniu Nawalnego, w których trakcie zatrzymano ponad 3,5 tys. osób.