Joanna Mucha to kolejny po posłance Hannie Gill-Piątek i Jacku Burym transfer do ugrupowania, na którego czele stoi Szymona Hołownia. - Oni zakleszczyli się w sporze z PiS-em, a ja chcę Polski, w której PiS będzie już tylko traumatycznym przeżyciem. Mam marzenie o Polsce zakorzenionej demokracji, silnej każdym obywatelskim głosem i instytucjami - powiedziała posłanka, ogłaszając swoją decyzję.
Portal Onet informuje, że decyzja Joanny Muchy o odejściu do ruchu Szymona Hołowni była dużym zaskoczeniem dla wielu członków Koalicji Obywatelskiej. Plotki o tym, że Mucha zamierza odejść z szeregów partii pojawiły się zaledwie kilkadziesiąt godzin wcześniej. - Ona była "krew z krwi" ekipy, która przejęła władzę w partii. Czarek Tomczyk, Sławek Nitras, Rafał Trzaskowski… - powiedział portalowi jeden członków KO.
- Złego słowa o niej nie powiem, ale nic nie wiedziałem - powiedział inny członek KO, dodając, że odejście Muchy z partii tłumaczy jej zachowanie na zamkniętych grupach w internecie, na których broniła Jacka Burego po podjęciu decyzji o transferze do Polska 2050.
Cytowana przez Polską Agencję Prasową wicemarszałek Sejmu, Małgorzata Kidawa-Błońska, podkreśliła, że decyzja Muchy była dla niej bardzo dużym zaskoczeniem. - Bardzo żałuję, że Joanna odeszła z Platformy, bo bardzo ją ceniłam, dobrze mi się z nią współpracowało. Nie rozmawiałam z nią o tym, co przesądziło, że wybrała inne barwy polityczne, jest to dla mnie duże zaskoczenie - zaznaczyła Małgorzata Kidawa-Błońska.
Poseł KO i były minister spraw wewnętrznych, Bartłomiej Sienkiewicz, uważa, że przed potępieniem decyzji Muchy, członkowie partii powinni zastanowić się dlaczego kolejny parlamentarzysta przeszedł do ruchu Szymona Hołowni. "Odeszła z KO Joanna Mucha. Zanim się zaczniemy gorszyć, musimy sobie w partii odpowiedzieć, dlaczego to się stało. Szczerze, bez znieczuleń/zaklęć typu polityczna korupcja" - napisał na Twitterze Bartłomiej Sienkiewicz.
Joanna Mucha poinformowała o swojej decyzji w środę (20 stycznia) podczas popołudniowej konferencji prasowej. - Od kilku lat drogi moje i Platformy zaczęły się coraz bardziej rozchodzić. Coraz częściej z moją partią się nie zgadzałam. Coraz częściej odmawiałam komentarzy medialnych, żeby publicznie nie generować napięcia. Coraz częściej byłam w wewnętrznej opozycji. I nie byłam tam biernie.
"Wszystkim współpracownikom, kolegom i przyjaciołom z Platformy chcę podziękować za lata współpracy. Jesteśmy po tej samej stronie, kopanie rowów nie ma sensu, ja na pewno nie będę tego robiła. Myślę o Was jak o przyszłych koalicjantach a nie konkurentach. Dziękuję za wszystko!" - napisała następnego dnia w mediach społecznościowych.