W 2017 roku sędzia Beata Morawiec została odwołana z funkcji prezeski krakowskiego Sądu Okręgowego. Wówczas na stronie Ministerstwa Sprawiedliwości pojawił się komunikat, w którym uzasadniono jej odwołanie źle sprawowanym nadzorem nad dyrektorem sądu. Pisała o tym m.in. krakowska "Gazeta Wyborcza".
- To było celowe działanie. Pod moją nieobecność, pozbawiając mnie prawa do obrony dobrego imienia i godności, powiązano moje odwołanie z aresztowaniami w sprawie kryminalnej - powiedziała Beata Morawiec. Chodzi o powiązanie decyzji o jej odwołaniu z zatrzymaniem przez CBA dyrektorów sądów. W 2019 roku sąd nakazał resortowi sprawiedliwości publikację przeprosin za naruszenie dobrego imienia Beaty Morawiec.
Prokuratura Krajowa chce postawić sędzi zarzuty przywłaszczenia środków publicznych, nadużycia uprawnień oraz przyjęcia korzyści majątkowej. Beacie Morawiec może grozić do 10 lat więzienia. Była prezeska Sądu Okręgowego w Krakowie wielokrotnie krytycznie oceniała zmiany w wymiarze sprawiedliwości wprowadzane w ostatnich latach. Sprzeciwia im się także stowarzyszenie "Themis", którym kieruje. Sędzia Morawiec zaznacza, że stawiane jej zarzuty są elementem rozgrywki politycznej i nie mają nic wspólnego z prawdą.
W poniedziałek w wielu polskich miastach odbyły się protesty w geście solidarności z Beatą Morawiec, Igorem Tuleyą i Pawłem Juszczyszynem. Tego dnia część sędziów nie wyszła na sale rozpraw. "18 stycznia będzie pierwszym dniem akcji protestacyjnej sędziów. Sędziowie żądają przywrócenia do pracy zawieszonych przez Izbę Dyscyplinarną: Igora Tuleyi - zawieszonego od dwóch miesięcy, Beaty Morawiec - od trzech miesięcy, Pawła Juszczyszyna - od roku" - czytamy na stronie Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia".
- Zbigniew Ziobro nie oferuje więc Polakom nic, upolityczniając sądy na skalę niespotykaną - powiedział prezes "Iustiti" prof. Krystian Markiewicz