Igor Tuleya to sędzia, który w listopadzie 2020 roku stracił immunitet i został zawieszony w czynnościach służbowych. Zadecydowała o tym nieuznawana Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego. Sędziemu postawiono zarzuty dotyczące ujawnienia informacji z postępowania przygotowawczego w sprawie posiedzenia Sejmu w Sali Kolumnowej z grudnia 2016 roku. Prokuratura wezwała go na przesłuchanie, które ma się odbyć w środę 20 stycznia w południe. Igor Tuleya zapowiedział, że się na nim nie stawi.
- Legitymizowałbym w ten sposób działania tak zwanej Izby Dyscyplinarnej i podpisywał się pod politycznymi działaniami prokuratury - powiedział Tuleya w rozmowie z TVN24.
Sędzia zapewnił, że nie unika odpowiedzialności i nie czuje się kimś nadzwyczajnym. - Jestem zwykłym obywatelem. Chodzi o to, że nie ma wątpliwości, że ten zarzut sprokurowany przez prokuraturę, która nie jest niezależna, ma charakter polityczny i jest zemstą za orzeczenie, które wydałem - powiedział Tuleya.
Sędzia przypomniał, że w jego spawie "orzekał organ, który nie jest sądem", czyli Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego. Zapowiedział jednocześnie, że przyjdzie pod budynek prokuratury, aby pokazać, że się nie boi. Przyznał, że liczy się z tym, że zostanie doprowadzony na przesłuchanie siłą.
- Jestem zwykłym obywatelem, to wyraz mojego nieposłuszeństwa obywatelskiego. W wezwaniu na przesłuchanie prokurator zaznaczył, że w przypadku niestawiennictwa może zastosować środki przymusu. Jestem gotów, podejmując walkę w obronie konstytucji pięć lat temu, liczyliśmy się też z takim czarnym scenariuszem, to żadne zaskoczenie - mówił Tuleya.