Wszyscy o decyzjach dowiedzieli się z dnia na dzień - muszą znaleźć sobie mieszkania i natychmiast zacząć pracę w odległych o kilkaset kilometrów miastach (zwrócili się z prośbami o kilka dni urlopu do nowych szefów, by móc zorganizować swoje przeniesienie).
Wśród śledczych, których decyzją Bogdana Święczkowskiego odesłano do innych prokuratur są: Ewa Wrzosek Katarzyna Kwiatkowska (wiceprezeska stowarzyszenia prokuratorów Lex Super Omnia), Mariusz Krasoń, Jarosław Onyszczuk, Daniel Drapała i Katarzyna Szeska.
"Nasze koleżanki i koledzy - aktywnie pracujący na rzecz idei niezależnej od polityków prokuratury i jednocześnie członkowie stowarzyszenia Lex Super Omnia zostali dzisiaj oddelegowani do pracy w prokuraturach rejonowych oddalonych od miejsc ich zamieszkania nawet ponad 200 km" - komentują działacze stowarzyszenia. "Przypadek czy zwyczajnie skoordynowane działania, mające na celu wywołanie efektu mrożącego?" - czytamy na fanpage'u stowarzyszenia Lex Super Omnia.
W oświadczeniu przesłanym do redakcji portalu tvn24.pl Prokuratura Krajowa tłumaczy, że decyzje o delegacjach podjęto w celu "wzmocnienia jednostek prokuratury, które w największym stopniu zostały dotknięte problemami kadrowymi wynikającymi z trwającej pandemii COVID-19".
O ostatnie działania kierownictwa Prokuratury Krajowej względem "niepokornych" prokuratorów zapytano w TVN24 Michała Wójcika, ministra w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, a w przeszłości wiceszefa resortu sprawiedliwości.
Polityk zaznaczył, że delegowanie "jest rozwiązaniem, które funkcjonuje w Polsce od wielu lat, nie tylko pod tymi rządami", dodając, że przed 2015 r., za czasów prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta, mieliśmy do czynienia z "delegacjozą". - Jestem zdziwiony, że państwo robicie tyle zamieszania wokół tego. Zawsze tak było. W pańskiej firmie szefowie również decydują o różnych sprawach w firmie. Tak samo szef prokuratury decyduje, gdzie kto ma być. To jest normalne - przekonywał.
Podkreślił, że w służbie więziennej, którą jeszcze do niedawna nadzorował, na delegacje wysyłano do miejsc oddalonych nawet o 500 kilometrów. - Kilka lat temu było w prokuraturze rocznie po kilkaset delegacji i jakoś nikt się nie interesował. A teraz wszyscy się interesują delegacjami w prokuraturze. Normalne narzędzie, funkcjonujące od wielu lat w prokuraturze - mówił w programie "Rozmowa Piaseckiego".
Prokuratorzy często traktują delegację jako rodzaj awansu. Niech pan nie wyczuwa ironii w moim głosie, bo jej nie ma. Niektórzy tak to po prostu przyjmują. Często wysyła się prokuratorów, którzy potrafią spełnić oczekiwania. Nie wiem, jaka jest sytuacja w Śremie, ale w czasie epidemii prokurator krajowy musi zabezpieczyć funkcjonowanie prokuratur
- stwierdził Wójcik.