Jak opisywała "Gazeta Wyborcza", konflikt w wałbrzyskim PiS narastał od 2019 r., kiedy ówczesna szefowa regionu Anna Zalewska została wybrana do Parlamentu Europejskiego. Zastąpić miał ją Michał Dworczyk, szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Ten jednak zajęty karierą w Warszawie wyznaczył na swojego przedstawiciela ówczesnego wicewojewodę dolnośląskiego - Kamila Zielińskiego. Decyzja wywołała bunt w lokalnej strukturze partii. Działacze z Wałbrzycha napisali nawet petycję do prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Jedną z osób, które złożyły pod nią podpis, był Radosław Łosiński.
To właśnie on w lutym 2020 r. potajemnie nagrał innych lokalnych działaczy PiS. W ubiegłym tygodniu lokalna telewizja Dami opublikowała pierwszą z wałbrzyskich taśm. W trakcie rozmowy Janusz Czyż (prywatnie ojczyma Kamila Zielińskiego) próbował przekonać Łozińskiego do wycofania swojego podpisu z petycji do Jarosława Kaczyńskiego.
Czyż: - Czego ty człowieku, k…, prowokujesz. (...) Ja doceniam, że jesteś odważny chłop i nie spier… jak reszta, ale nie prowokuj tam, gdzie nie potrzeba, bo, k…, człowieku, zniszczą cię. Do czego ci to kur... potrzebne? (...) Nie działaj przeciwko, stań sobie, k…, spokojnie z boku. Podpisałeś petycję, k…, a po co, do czego, 10 osób was podpisze na 100? (…) i później do kogo się będą przypie… Zrobiło to na mnie w pewnym sensie kur... wrażenie, że nie jesteś taki kur... tchórz, ale nie prowokuj.
Po ujawnieniu nagrania prezes PiS Jarosław Kaczyński zdecydował o rozwiązaniu partyjnych struktur w Wałbrzychu.
Wrocławska redakcja "Gazety Wyborczej" dotarła do kolejnej rozmowy nagranej przez Łosińskiego. 29 stycznia 2020 r. spotkał się on z Zielińskim, który - przypomnijmy - był mianowanym przez ministra Dworczyka pełnomocnikiem PiS w regionie. Działacze dyskutowali o podziale dotacji ze środków państwowej Wałbrzyskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. Łosiński był jej pracownikiem, a Zieliński - wiceprezesem.
"GW" ustaliła, że w przeszłości wnioski o dofinansowanie z programu sponsorskiego wałbrzyskiej strefy ekonomicznej zatwierdzał zarząd spółki. Zmieniło się to w momencie, gdy w jej władzach pojawił się nominat Dworczyka, który, jak słyszymy na nagraniu, podejmuje decyzje jednoosobowo.
Wspomniano tu o świdnickim Festiwalu Reżyserii Filmowej, organizowanym w Świdnicy za prezydentury Wojciecha Murdzka, polityku Porozumienia, który obecnie jest posłem KP PiS i sekretarzem stanu w Ministerstwie Edukacji i Nauki - red.].
Zieliński: To odpada… To odpada [...]. O Reżyserię Filmową upomni się chyba Wojtek Murdzek, ale na razie to jakby odkładamy [...]. Gwarek tak. Tutaj do ustalenia kwota – mówi Zieliński - Mariusz [Piejko, "propisowski" radny Wałbrzycha - red.] to rekomenduje. Za chwilę będą KS Czarni. Do ustalenia tylko kwota. Jakbyśmy to na pół podzielili, to OK. To wejdźmy na połowę kwoty […]. Jako partner strategiczny. Nie to, żeby tam jakoś ładnie to. Tu będą patronaty MSW, przez Michała [Dworczyka - red.] po wojewodę.
Działacze PiS pochylili się też nad wnioskiem o środki, które do wałbrzyskiej strefy ekonomicznej skierowała nieznana z nazwy parafia. Co ważne, regulamin programu sponsoringu nie przewiduje, by o pieniądze mogły ubiegać się parafie.
Zieliński: Parafia. Tutaj "szefu" [tak Dworczyka nazywali jego współpracownicy z Wałbrzycha - red.] mówił, że trójka.
Łosiński: Trzy tysiące, OK.
Zieliński mówił też o wójcie Udanina Wojciechu Płaziku, który starał się o dofinansowanie Biegu Pamięci Żołnierzy Wyklętych - Tropem Wilczym. Jak zauważa "GW", inicjatorem imprezy jest Fundacja Wolność i Demokracja, której założycielem był Michał Dworczyk.
Zieliński: Płazikowi zróbmy, to nasz jest gościu, tylko kwestia sprawdzenia, jakąś trójkę mu wrzućmy.
Wiceprezes wałbrzyskiej strefy stwierdził też, że pieniądze "mają iść do Marcina z Gilowa", czyli Marcina Gwoździa. To poseł PiS z Ząbkowic Śląskich i bliski współpracownik Dworczyka.
Po zakończeniu jednoosobowego podziału publicznych środków Łosiński przypomniał swojemu rozmówcy, jak, jak ta procedura wyglądała wcześniej, wspominając, że zarząd przygotował odpowiednie wytyczne. Zieliński polecił, by przesłać je do niego.
"Gazeta Wyborcza" próbowała skontaktować się z byłym wicewojewodą dolnośląskim, jednak ten nie odbierał telefonu.