W "Kawie na ławie" w TVN 24 Barbara Nowacka, Włodzimierz Czarzasty, Kamil Bortniczuk, Piotr Zgorzelski i Jakub Kulesza rozmawiali m.in. o restrykcjach gospodarczych i danych dotyczących zakażeń i zgonów spowodowanych COVID-19.
W trakcie programu szef SLD wspomniał m.in. o zadłużonej ochronie zdrowia. - Jeżeli chodzi o kwestię służby zdrowia, to nie dajmy się zgłupieć. PiS rządzi od pięciu lat, teraz już nie można mówić: to są jakieś przeszłe historie, to się zdarzało 20-30 lat temu. Przez pięć lat żeście dla tej służby zdrowia nie zrobili nic, mało tego, doprowadziliście do zadłużenia szpitali powiatowych na poziomie 14 mld - stwierdził. Czarzasty przyznał, że wysoką śmiertelność na COVID-19 łączy z "totalnym bałaganem, brakiem pomysłu, rozsądku i wyobraźni w wakacje". - Dopiero po wielu opiniach opozycji i obywateli wzięliście się do roboty i to jest prawda niezaprzeczalna - powiedział Czarzasty.
Po nim głos zabrał Kamil Bortniczuk z Porozumienia. - Nigdy statystyki dotyczące zgonów, które są tak niekorzystne, nie mogą cieszyć i żadnego odpowiedzialnego rządu nie cieszą, w tym naszego. Żeby przedstawić rozsądną diagnozę i receptę, trzeba przeanalizować te dane bardzo dokładnie... - mówił.
- A ludzie umierają - przerwała mu Nowacka.
- Pani poseł, to krytykanctwo i błazenada mają jakieś granice, no jak świat stary - ludzie zawsze umierają. Problemem jest to.... - skomentował poseł Porozumienia.
- To niech pan się nie odzywa, jak błazenada - ripostowała Nowacka, która przerwała mu wypowiedź.
Do krótkiej utarczki słownej dołączył nagle Czarzasty. - Ale jak pan się odzywa do pani poseł? - upominał Bortniczuka. - Niech pan reaguje na chamstwo - powiedział do prowadzącego program Konrada Piaseckiego.
Jeżeli rzeczywiście w Polsce umiera znacznie więcej osób niż w innych krajach o podobnym poziomie rozwoju, to należy szukać przyczyn takiego stanu rzeczy, ale nie należy tego traktować wyrywkowo
- mówił dalej Bortniczuk. - Gdybyśmy porównywali dane z pierwszego półrocza, gdy koronawirus potraktował nasze społeczeństwo łagodniej niż Włochów czy Hiszpanów, to te statystyki byłyby dla nas korzystne. Jeżeli porównujemy drugą połowę roku, są dla nas niekorzystne - przekonywał. Następnie stwierdził, że "lekarze i pielęgniarki zawsze będą zarabiali za mało, a służba zdrowia nie będzie idealna". - Ale za naszych czasów lekarze i pielęgniarki zarabiają najwięcej - stwierdził.
W dalszej części programu mowa była m.in. o lokali gastronomicznych mimo obowiązujących ograniczeń. Jakub Kulesza z Konfederacji, która domaga się zniesienia restrykcji gospodarczych, został zapytany o ewentualny przyrost zakażeń spowodowany otwarciem restauracji i barów. - Chcącemu nie dzieje się krzywda. Proszę spojrzeć na wykresy nowych zakażeń i nałożyć na to działania rządu. Nie ma żadnej korelacji w Polsce pomiędzy zwiększaniem obostrzeń, a zmniejszaniem... Jest nawet odwrotna korelacja - mówił Kulesza.
To twierdzenie prostował Piasecki. - W październiku zaczęto wprowadzać lockdown i po listopadowym wzroście zakażeń i zgonów zaczął on przynosić efekty. W grudniu i styczniu zakażeń jest dużo mniej - tłumaczył.