Leszek Mazur został odwołany z funkcji przewodniczącego Krajowej Rady Sądownictwa. W trakcie czwartkowego posiedzenia KRS odwołała również rzecznika prasowego. Stanowisko to zajmował Maciej Mitera, który pożegnał się też z funkcją członka prezydium Rady.
Członek KRS, poseł PiS Kazimierz Smoliński powiedział, że obrady będzie teraz prowadził Wiesław Johann. Podkreśla, że wynika to z regulaminu KRS, który przewiduje, że w takiej sytuacji obrady prowadzi najstarszy wiekiem członek rady.
Inny członek KRS, senator niezależny Krzysztof Kwiatkowski, powiedział dziennikarzom w Sejmie, że część posiedzenia Rady, podczas którego uzasadniano wnioski o odwołanie Mazura i Mitery, odbyło się z wyłączeniem jawności. Dodał, że do odwołania przewodniczącego doszło po raz pierwszy w 30-letniej historii KRS.
- To jest oczywiście kompetencja Rady - powiedział senator. Jednak jego zdaniem, "obywatele mieli absolutne prawo zapoznać się z całą dyskusją i uzasadnieniem do podejmowanych decyzji". - Dlatego nie brałem udziału w jego odwołaniu - przyznał.
Leszek Mazur pełnił funkcję przewodniczącego KRS od kwietnia 2018 roku.
W rozmowie z "Gazetą Wyborczą" Mazur powiedział, że jego odwołanie ma związek z komisjami KRS, które od kilku miesięcy zbierały poza posiedzeniami plenarnymi, a ich członkowie pobierali z tego tytułu dodatkowe diety. On sam próbował ukrócić tę praktykę, a później udostępnił też opinii publicznej protokoły z przebiegu prac w komisjach.
- Generalnie chodzi o te dodatkowe komisje [...], które generowały bardzo duży koszt. Rósł z miesiąca na miesiąc. W lipcu to było 9 tys. zł. W sierpniu 8 tys., ale w październiku ponad 30 tys., a w listopadzie ponad 80 tys. Ta sytuacja wymagała interwencji z mojej strony. Zainicjowałem zmianę regulaminu, która ostatecznie została przyjęta przez radę na ostatnim posiedzeniu 15 grudnia. I nagle komisje w ogóle przestały się zbierać i teraz przez miesiąc ani jednej nie było" - mówił tuż przed głosowaniem o jego odwołaniu.
Jednym z członków KRS, który zarobił najwięcej na dodatkowych posiedzeniach komisji, był prezes sądu rejonowego w Olsztynie Maciej Nawacki, który w mediach społecznościowych odniósł się do czwartkowej decyzji Rady.
Stało się. Sędzia Leszek Mazur odwołany z funkcji przewodniczącego KRS. Dziękuję za 3 lata wspólnej pracy. Zapraszam do pracy w komisjach
- napisał Nawacki.
Jego wpis skomentował na Twitterze Patryk Michalski, dziennikarz RMF FM. "'Zapraszam do pracy w komisjach' - pisze M. Nawacki, który wie, że to może się opłacać, bo na pandemicznych posiedzeniach dorobił sobie ponad 20 000 zł. L. Mazur, który zablokował proceder, został odwołany" - przypomniał.
O tym, że ważni członkowie KRS upodobali sobie zwoływanie dodatkowych, zdalnych posiedzeń komisji informowały "Dziennik Gazeta Prawna" oraz RMF FM. Jak ustalił Michalski, łącznie mieli oni zarobić ponad 160 tys. złotych, a rekordzistą był sam Nawacki, na którego konto wpłynęły 22 tys. zł.
Z kolei Dariusz Drajewicz zarobił 23 208 zł, Jędrzej Kondek - 18 373 zł, Rafał Puchalski - 16 439 zł, Arkadiusz Mularczyk i Teresa Kurcyusz-Furmanik po 15 472 zł, a Jarosław Dudzicz - 14 505 zł.
"System był prosty: Od lipca, dzięki przyjęciu uchwały pandemicznej, każde posiedzenie komisji mogło odbywać się zdalnie. Jej członkowie zaczęli więc coraz częściej zwoływać obrady, bo za każdy dzień pracy przysługuje im niemal 1 000 złotych diety. Wcześniej takie zjawisko było niespotykane, bo posiedzenia komisji odbywały się przy okazji posiedzeń plenarnych, a to oznaczało możliwość pobrania jednej diety. Od lipca prace komisji w dodatkowych dniach stały się plagą, zwołano w sumie 26 posiedzeń" - pisał Michalski.
Sędzia z Olsztyna był członkiem czterech z pięciu komisji, które od lipca zbierały się poza terminami posiedzeń plenarnych KRS. Z protokołów wynikało też, że jako przewodniczący komisji do spraw ochrony danych osobowych najczęściej, bo dziesięciokrotnie w ciągu czterech miesięcy zwoływał takie spotkania. Sam postulował też, by następny budżet KRS na diety był wyższy.
Gdy Mazur zorientował się, co się dzieje, zamroził wypłacenie 49 tys. zł diety oraz przedstawił propozycję zmiany regulaminu KRS, którą przegłosowano w grudniu, przy głośnym sprzeciwie Nawackiego.
Warto wspomnieć, że to Arkadiusz Mularczyk - poseł PiS, a jednocześnie członek KRS, który "dorobił się" na posiedzeniach - zaprezentował podczas czwartkowego posiedzenia Rady opinię Biura Analiz Sejmowych, zgodnie z którą protokoły komisji należy traktować jako "notatki wewnętrzne", które nie powinny być ujawniane. A to właśnie, jeszcze przed odwołaniem, zrobił Mazur.