Informując media o kandydaturze Piotra Wawrzyka, Terlecki stwierdził, że jest to "poseł, ale można powiedzieć, że mało polityczny, bardziej sprawny urzędnik i prawnik". Zdaniem szefa klubu PiS Wawrzyk jest osobą, która "nie powinna wzbudzać jakichś nadzwyczajnych kontrowersji i sprzeciwów opozycji".
Piotr Wawrzyk jest z wykształcenia politologiem, specjalizującym się w prawie europejskim oraz międzynarodowym. Jest adiunktem w Instytucie Europeistyki Uniwersytetu Warszawskiego. Przed objęciem stanowiska w MSZ na początku 2018 roku, był głównie kojarzony jako regularny komentator w materiałach "Wiadomości" TVP oraz TVP Info.
Na początku 2018 roku Wawrzyk na jakiś czas wycofał się z życia publicznego. Podjął taką decyzję po tym, jak został skrytykowany za swój wpis zamieszczony na Twitterze w dniu 26. finału WOŚP. Wawrzyk odniósł się wówczas do jednej z aukcji, na której zostały wystawione krawaty należące do "Szarego Człowieka", czyli Piotra Szczęsnego, który w październiku zeszłego roku dokonał samopodpalenia przed Pałacem Kultury i Nauki. "Nekrofilia?" - zapytał w swoim wpisie politolog.
Po kilku godzinach politolog przeprosił za swój wpis. W kolejnym tweecie oświadczył: "Niniejszym kończę komentowanie polityki. Dziękuję wszystkim za współpracę".
"Wprost" opisywał też sprawę rzekomego plagiatu, którego Wawrzyk miał dopuścić się w pracy zatytułowanej "Sądy cywilne w procesie integracji europejskiej". Afera wybuchła w 2012 rok, kiedy książka wpadła w ręce pracującej w sekretariacie na UW Aleksandry Sz., byłej studentki politologa. Wawrzyk - zdaniem "Wprost" - miał skopiować część jej referatu (ok. 2,5 tys. znaków).
Sprawą przepisanego fragmentu pracy zajęły się władze uczelni, ale po kilku tygodniach uznano, że tak naprawdę nic się nie stało. Dziekan prof. Janusz Adamowski tłumaczył, że "skala domniemanego plagiatu jest mizerna, a nawet problematyczna". Według prof. Tadeusza Mołdawy przepisany od Aleksandry Sz. fragment nie miał wartości naukowej, a tylko informacyjną.
Wawrzyk sugerował, że studentka mogła ściągnąć fragment z jego wcześniejszych notatek. Sama Aleksandra Sz. była wzywana przez władze Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych w celu złożenia wyjaśnień. Miała żal, że z ofiary zrobiono z niej złodziejkę. Kobieta po jakimś czasie odeszła z pracy i wyjechała z Polski.
O nietypowych zwyczajach Piotra Wawrzyka, kiedy był już wiceministrem spraw zagranicznych, pisał na łamach Gazeta.pl Jacek Gądek. "W podróże zagraniczne udaje się rządową limuzyną albo pociągiem. Do Kopenhagi wybrał auto, a do Budapesztu pociąg z przedziałem sypialnym. To dlatego, że dyplomata obawia się latać" - informował Gądek.
9 września upłynęła pięcioletnia kadencja obecnego Rzecznika Praw Obywatelskich Adama Bodnara. Zgodnie z ustawą o RPO Adam Bodnar będzie pełnił funkcję do czasu powołania następcy. Na to stanowisko dwukrotnie zgłaszana była Zuzanna Rudzińska-Bluszcz jako kandydatka Lewicy i Koalicji Obywatelskiej, jednak Sejm odrzucił jej kandydaturę, wcześniej dwukrotnie, w ostatniej chwili, usuwając z agendy ten punkt posiedzenia. PiS dotychczas nie zgłosił swojego kandydata. Na giełdzie nazwisk pojawiali się wcześniej Bartłomiej Wróblewski, który jednak - jako inicjator wniosku do TK ws. zakazu aborcj - miał okazać się zbyt kontrowersyjny oraz Daniel Milewski, również poseł PiS. Ten ostatni mówił, że Rudzińska-Bluszcz za bardzo wchodziła w tematykę polityczną i dodał, że miała ona atakować Jarosława Kaczyńskiego. - RPO jest po to, żeby być dalekim od jakiegokolwiek oskarżenia go o sympatie polityczne - mówił - podkreślmy jeszcze raz - poseł partii rządzącej.