W poniedziałek Marlena Maląg poinformowała, że ktoś włamał się na jej konto na Facebooku. Na profilu szefowej resortu rodziny i polityk społecznej pojawił się nienawistny komentarz pod adresem protestów ws. zaostrzenia prawa aborcyjnego. Były tam porównania m.in. do "bezmózgich dzikusów".
W sprawie, o czym informuje MRiPS, zostało złożone zawiadomienie w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie i na policji. Dotyczy ono podejrzenia popełnienia przestępstw, polegających na "przejęciu kontroli nad profilami na Facebooku i zablokowaniu dostępu do nich oraz dostępu do poczty elektronicznej". Maląg podkreśla w zawiadomieniu, że na jej profilach zamieszczono obraźliwe treści, których nie jest autorką.
Jak usłyszeliśmy w biurze prasowym resortu, pełna władza nad kontami Maląg nie została odzyskana. - O pełnym odzyskaniu konta poinformujemy, gdy tylko to nastąpi - mówi Gazeta.pl Małgorzata Czerepak rzeczniczka prasowa Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej. Jak podkreśla, ministerstwo od momentu, gdy doszło do przejęcia konta, ministerstwo jest w stałym kontakcie z Facebookiem. - Część rzeczy udało się już wykonać, ale to niestety musi potrwać - mówi rzeczniczka.
Ostatnimi czasy politycy PiS wyjątkowo często padają ofiarami hakerów. W listopadzie na Facebooku posła Marcina Duszka pojawiło się jego zdjęcie w towarzystwie kobiety i podpisem: "Poznajcie tę ślicznotkę! Izabela (...) będzie moją nową sekretarką. Udowodniła już swój profesjonalizm i będzie moją prawą ręką we wszystkich sprawach. Moi koledzy posłowie będą zazdrościć".
"Oświadczam, że na moje prywatne konto facebookowe nastąpiło włamanie. Sprawa została zgłoszona i mam nadzieję, że jak najszybciej zostanie wyjaśniona" - informował później Duszek. Sprawa trafiła na policję.
Także w listopadzie ktoś miał przejąć konto Arkadiusza Czartoryskiego. Jak opisywało wówczas tvp.info, na jego Twitterze pojawił się wpis o rzekomym skandalu w relacjach polsko-litewskich, który linkował do fałszywej strony policji. Poseł mówił wówczas, że o włamaniu poinformował policję i ABW.
W październiku na Twitterze Joanny Borowiak pojawił się wulgarny wpis dotyczący - jak w przypadku Maląg - protestów kobiet. "Zdanie narkomanek-prostytutek i zabójców dzieci nie będzie mieć wpływu na podejmowane decyzje" - można było przeczytać we wpisie. Posłanka PiS tłumaczyła, że ktoś włamał się na jej konto. Rzeczniczka partii Anita Czerwińska informowała, że zostało złożone w tej sprawie zawiadomienie.
Niedawno opisywaliśmy także sprawę Marii Szonert-Biniendy, konsul honorowej w Akron. Niedługo po objęciu stanowiska w 2017 roku Szonert-Binienda została zawieszona w obowiązkach po tym, gdy na jej profilu w mediach społecznościowych pojawił się fotomontaż przedstawiający ówczesnego przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska w mundurze SS. Tłumaczyła wówczas, że jej konto oraz poczta elektroniczna zostały zhakowane, poinformowała również, że zgłosiła sprawę do FBI. Z informacji MSZ przesłanych naszej redakcji wynika, że z jednej strony FBI nie podejmuje żadnych czynności, a mimo to konsul honorowa wciąż pozostaje zawieszona.