We wtorek na oficjalnym facebookowym koncie szefowej Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej pojawił się obraźliwy i rasistowski wpis dotyczący kobiet biorących udział w protestach. Oto jego treść: "Jako kobieta, jako matka nigdy nie zrozumiem ani nie poprę protestujących. Wulgarne i chamskie zachowanie nie zdobi kobiet, przypominają mi watahy Papuasów i bezmózgich dzikusów zdolnych jedynie do bicia i bezrozumnego uprawiania seksu. Niektórym w ogóle strach dać zapałki do ręki. Dla wszystkich bluzgających pseudo kobiet należy stworzyć specjalne rezerwaty, w których będą wykorzystane jako inkubatory". Wpis przez kilka godzin można było zobaczyć. Po godzinie 16 całe konto przestało działać.
Z kolei Marlena Maląg zamieściła wpis na Twitterze, w którym poinformowała, że jej konto na Facebooku "padło ofiarą hakerów". "Do czasu kiedy nie poinformuję o odzyskaniu go, proszę traktować pojawiające się posty jako kłamliwą manipulację" - napisała polityczka.
To kolejny raz, kiedy politycy Prawa i Sprawiedliwości informują, że ich konta na portalach społecznościowych zostały zhakowane. Niecały miesiąc temu pisaliśmy o pośle Marcinie Kamilu Duszku, na którego koncie pojawiło się zdjęcie z podpisem: "Poznajcie tę ślicznotkę! Izabela (...) będzie moją nową sekretarką". W komentarzach pod wpisem pojawiły się kolejne fotografie, które rzekomo miał wstawić poseł PiS. Przedstawiały m.in. tę samą kobietę w krótkiej spódniczce oraz półnagie damskie pośladki.
Pod koniec października o włamaniu na swoje twitterowe konto informowała z kolei posłanka PiS Joanna Borowiak. Wówczas na jej profilu został zamieszczony wulgarny post dotyczący protestów kobiet po orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego. "Zdanie narkomanek-prostytutek i zabójców dzieci nie będzie mieć wpływu na podejmowane decyzje" - brzmiał fragment wpisu.