Policja mówi o nielegalnych zgromadzeniach. Konstytucjonalistka: Rozporządzenie niezgodne z Konstytucją

Policja wciąż podkreśla, że protesty mają charakter nielegalny. Zapytaliśmy o to konstytucjonalistkę. - Wprowadzone rozporządzeniem Rady Ministrów ograniczenie wolności zgromadzeń jest niezgodne z Konstytucją. (...) W Polsce ograniczenia konstytucyjnych wolności i praw, korzystania z nich, muszą mieć podstawę ustawową - powiedziała w rozmowie z Gazeta.pl dr hab. Joanna Juchniewicz.
  • Policja twierdzi, że protesty, które odbywają się od 22 października są zgromadzeniami nielegalnymi
  • Dr hab. Joanna Juchniewicz podkreśla, że rozporządzenie Rady Ministrów, które ogranicza wolność zgromadzeń jest niezgodne z Konstytucją
  • W Polsce ograniczenia konstytucyjnych wolności i praw, korzystania z nich, muszą mieć podstawę ustawową - mówi konstytucjonalistka

W niedzielę w wielu polskich miastach odbyły się protesty. Podczas konferencji prasowej, która odbyła się po zakończeniu warszawskiej demonstracji, rzecznik Komendy Stołecznej Policji nadkom. Sylwester Marczak po raz kolejny podkreślił, że zgromadzenia te są nielegalne.

- Mamy do czynienia z nielegalnymi zgromadzeniami. Oczywiście tutaj zgadzamy się ze wszystkimi osobami, które wskazują na jedną rzecz - mamy do czynienia z prawem konstytucyjnym do protestów, ale pamiętajmy też, że konstytucja wskazuje na obowiązki związane z przestrzeganiem prawa. (...) Jeśli weźmiemy pod uwagę np. prawo o ruchu drogowym, czy inne akty związane z obostrzeniami covidowymi, to te przepisy zostały zlekceważone - powiedział rzecznik KSP. Również na Twitterze policja zaznaczała, że nie są to legalne protesty, a także że nie ma mowy o spontanicznym charakterze.

"Funkcjonujemy w takiej sytuacji odrobinę schizofrenicznej"

O legalność protestów zapytaliśmy dr hab. Joannę Juchniewicz, konstytucjonalistkę z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie. 

- W mojej ocenie wprowadzone rozporządzeniem Rady Ministrów ograniczenie wolności zgromadzeń jest niezgodne z Konstytucją. Ono jest wprowadzone na podstawie rozporządzenia wydanego na podstawie ustawy o zwalczeniu chorób zakaźnych. Natomiast w Polsce ograniczenia konstytucyjnych wolności i praw, korzystania z nich, muszą mieć podstawę ustawową, czyli ustawa musi zawierać podstawę ograniczenia wolności zgromadzeń. Gdyby tak zostało to wprowadzone, wtedy rację miałby ktoś, kto argumentuje w ten sposób, ale to jest rozporządzenie. Funkcjonujemy w takiej sytuacji odrobinę schizofrenicznej, że wymaga się od nas, żebyśmy przestrzegali czegoś, co jest wprowadzone niezgodnie z Konstytucją. Oczywiście, racjonalnie znajdę uzasadnienie, żeby się tam nie gromadzić, ale tę racjonalność musimy pozostawić poza rozważaniami, to są istotne kwestie prawne. To ograniczenie jest niezgodne z regułami art. 31 ust. 3 Konstytucji - wyjaśnia w rozmowie z Gazeta.pl dr hab. Joanna Juchniewicz i dodaje, że ustawa o zwalczeniu chorób zakaźnych mówi o wprowadzeniu pewnych ograniczeń w stosunku do osób chorych lub podejrzanych o zarażenie.

- Nie możemy chyba uznać, że wszyscy jesteśmy podejrzani o to, że jesteśmy zarażeni. Mamy jeszcze taką kategorię osób, jakimi są ozdrowieńcy. A więc ich już chyba nie można uznać za potencjalnie zarażonych - oni przechorowali i są już osobami, które nie są chore. Nie znam tych niuansów, ale tak na logikę pojawia się ta wątpliwość. Chyba, że władza przekona mnie, że wszyscy są podejrzani o zakażenie, to wtedy można by było powiedzieć, że ta ustawa dot. wszystkich. Ona pozwala władzy podejmować określone działania, ale tutaj mamy do czynienia z konstytucyjną wolnością. Można wprowadzić ograniczenia w korzystaniu, ale przede wszystkim musi to być w akcie rangi ustawowej. Od tego należałoby wyjść - podkreśla konstytucjonalistka. W rozmowie z Gazeta.pl odniosła się także do pojęcia zgromadzeń spontanicznych.

- Zgromadzenia spontaniczne nie wymagają żadnego "notyfikowania" komukolwiek o tym, że one są. Nikt nie pozbawił możliwości korzystania z tej wolności zgromadzeń naszych obywateli, ergo, w mojej ocenie, nie ma do czynienia z naruszeniem. Ale oczywiście jest to problem bardzo skomplikowany, bo najpierw musimy wyjść z tego, czy można było wprowadzać rozporządzeniem takie ograniczenie i uważam, że absolutnie nie. Jeżeli władza wykonawcza niekonstytucyjnie ograniczy nam inne wolności i zrobi to w rozporządzeniu, bo rządowi najprościej wydać rozporządzenie, powołać się na jakieś upoważnienie ustawowe, to dojdziemy do absurdu, że będzie nam można po kolei wolności "odcinać, ograniczać". Tym bardziej, że to jest wolność, czyli my mamy pełną swobodę w realizacji. Wolność zgromadzeń nie jest prawem, jak niektórzy mówią, bo żeby korzystać z prawa, to państwo musi nam jakoś w tym pomóc. Mówiąc o spontanicznych zgromadzeniach, nie mamy do czynienia z naruszeniem obowiązującego prawa - mówi dr hab. Joanna Juchniewicz. 

Zobacz wideo Strajk Kobiet. Kordony policji chroniły willę Kaczyńskiego
Więcej o: