Kowalski mówił "weto albo śmierć", zostaje w rządzie. "Kwestia odpowiedzialności za Polskę"

- Złożyłem wniosek o to, żeby opuścić Zjednoczoną Prawicę rozumianą jako klub parlamentarny PiS - powiedział Janusz Kowalski z Solidarnej Polski. Jednak wniosek, będący reakcją na porozumienie ws. unijnego budżetu, nie przeszedł w głosowaniu. Dlaczego SP została w koalicji i rządzie? - To kwestia istotnej odpowiedzialności za Polskę - powiedział.
Zobacz wideo Kolejne tarcia w Zjednoczonej Prawicy. Czy koalicja przetrwa?

"VETO albo ŚMIERĆ" - pisał i powtarzał wiceminister Janusz Kowalski, wzywając rząd do przeciwstawienia się wprowadzeniu mechanizmu powiązania budżetu unijnego z przestrzeganiem praworządności. Jednak pomimo gróźb weta nie było, Polska i Węgry poszły z innymi krajami wspólnoty na kompromis.

- Cała Zjednoczona Prawica mówiła: weto albo śmierć. Dziś trzeba jasno powiedzieć, że premier Mateusz Morawiecki odpowiada przed Bogiem, narodem i historią za to, że podjął decyzję, aby w porządku prawnym UE znalazło się rozporządzenie niezgodne z traktatami, (...) które doprowadzi do odebrania Polsce części suwerenności - powiedział wiceminister. Zwrócił uwagę, że sam Morawiecki sprzeciwiał się mechanizmowi kontroli praworządności. 

Złożyłem wniosek o to, żeby opuścić Zjednoczoną Prawicę

Nie było też politycznej "śmierci". Pomimo ostrych komentarzy Solidarna Polska nie wyszła z rządu i koalicji. Jednak Kowalski mówił, że wnioskował o takie rozwiązanie, a cała SP "w sposób fundamentalny" nie zgadza się z decyzją Mateusza Morawieckiego. 

Odpowiadając na pytanie, czy on i inni politycy SP zostają w koalicji, by zachować "ciepłe posady" Kowalski zapewnił, że "on do sprawy podszedł pryncypialnie". Sam jednak nie poda się do dymisji. 

- Złożyłem wniosek o to, żeby opuścić Zjednoczoną Prawicę rozumianą jako klub parlamentarny PiS i utworzyć nowy klub Solidarnej Polski, żeby na nowo ułożyć relacje w ZP, wierząc, że jest ona najlepszym rozwiązaniem dla Polski - powiedział Kowalski. Solidarna Polska na posiedzeniu zarządu głosowała w tej sprawie, ale wniosek nie przeszedł "po długiej dyskusji". Za było 8 osób, przeciwko - 12. - Demokratycznie w zarządzie SP podjęliśmy decyzję. Polityka to też kwestia istotnej odpowiedzialności za Polskę - powiedział wiceminister. - My jesteśmy twardzielami w Zjednoczonej Prawicy, bo nie zmieniliśmy w tej sprawie zdania - podkreślał. 

Jego zdaniem wyjście Solidarnej Polski z koalicji skutkowałoby przyspieszonymi wyborami, "a więc oddaniem władzy Donaldowi Tuskowi, Borysowi Budce i Władysławowi Kosiniakowi-Kamyszowi". Podkreślił, że "nie ma wątpliwości", że w obliczu sporów wewnętrznych i decyzji m.in. w zakresie polityki klimatycznej Zjednoczona Prawica mogłaby przegrać. Jednak posłowie zamierzają w Sejmie głosować przeciwko przyjęciu Funduszu odbudowy. 

Więcej o: