W sobotę podczas konferencji prasowej Solidarnej Polski Zbigniew Ziobro poinformował, że mimo iż jego partia przeciwna jest porozumieniu ws. unijnego budżetu i praworządności, nie opuści koalicji rządzącej.
W poniedziałek Michał Woś na antenie Radia ZET został zapytany, kto w tym przypadku okazał się większym "miękiszonem" - Mateusz Morawiecki czy Zbigniew Ziobro?
Opozycja. Minister Ziobro wyraźnie odpowiedział, że miękiszon odnosi się do tego, kto chciał od razu kapitulować, kto nie chciał w ogóle rozmawiać i wzywał, żeby nie stosować żadnej gry negocjacyjnej
- stwierdził polityk Solidarnej Polski. Podkreślił, że premier Morawiecki popełnił "bardzo poważny, fundamentalny błąd".
Ustalenia szczytu osłabiają polską suwerenność. Może nie zobaczymy za tydzień czy za dwa skutków tego, co się wydarzyło na ostatnim szczycie, ale zobaczymy za parę lat. I wtedy ten się śmieje, kto się śmieje ostatni
- powiedział Woś. Dodał, że szef polskiego rządu przystał na "arbitralne, polityczne kryteria, pieniądze za praworządność, ale nie tak, jak wszyscy ją rozumiemy".
Michał Woś, zapytany o to, dlaczego tylko Polska i Węgry sprzeciwiały się powiązaniu budżetu UE i zasadą praworządności, stwierdził, że "być może 25 krajów nie doświadczyło działania środowisk, które chcą dążyć do federacji europejskiej przeciwko swoim krajom".
Powstanie superpaństwa europejskiego oznacza koniec samodzielnego państwa polskiego. Jeżeli ktoś w patriotyczny sposób podchodzi do polskiej suwerenności i wchodził do UE jako Europy ojczyzn, to na pewno nie chce federalizacji
- podkreślił. Dlaczego w takim razie Solidarna Polska postanowiła pozostać w Zjednoczonej Prawicy?
Nie stołki są dla nas ważne, ale to, żeby dalej móc prowadzić sprawę praworządności. Gdyby było dla nas ważne, to od początku stalibyśmy w pierwszym rzędzie i klaskalibyśmy. Tak zachowałby się polityczny cynik
- stwierdził polityk.