Minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek udzielił wywiadu "Rzeczpospolitej". Dopytywany o słowa polityków PiS, którzy mówili, że będzie on sobie radził z przesuwaniem się młodzieży w szkołach i na uczelniach w lewo, stwierdził, że "tendencja jest dla prawicy niekorzystna, ale młodzież zawsze miała bliżej do lewicy".
- Jak patrzę na swoich 40-letnich znajomych, którzy dziś sympatyzują z prawicą, to oni w 1995 r. głosowali najczęściej na Aleksandra Kwaśniewskiego i Sojusz Lewicy Demokratycznej. Z wiekiem stajemy się bardziej odpowiedzialni. [...] Jednak zmiany są rzeczywiście widoczne. I to jest również konsekwencja takiego, a nie innego modelu edukacji szkolnej oraz akademickiej - mówił Czarnek odnosząc się do uwagi dotyczącej tego, że w młodzi ludzie chętniej głosowali na Andrzeja Dudę w 2015 niż w 2020 roku.
Szef MEiN został zapytany o to, co "ideologia LGBT" (przypomnijmy, że termin ten nie ma potwierdzenia w żadnych naukowych źródłach, a eksperci wskazują, że używanie go ma na celu dehumanizację - red.) ma wspólnego z wizjami świata zawartymi w komunizmie czy nazizmie. Polityk stwierdził, że "wspólny jest antropologiczny błąd, fałszywa wizja człowieka towarzysząca wszystkim tym ideologiom".
- Dla mnie ideologia LGBT, gender, to neomarksizm w czystej postaci - powiedział Przemysław Czarnek, zaznaczając jednocześnie, że nie porównuje aktywistów LGBT do neonazistów.
Minister edukacji i nauki stwierdził, że osoby o konserwatywnym światopoglądzie zostały zdominowane przez ludzi lewicy, którzy "są często nietolerancyjnymi radykałami", a niektóre środowiska akademickie atakują go, posługując się "zmanipulowanymi cytatami", podczas gdy on chce zapewnić światu akademickiemu wolność.
- Czy ja powiedziałem, że chcę rugować z uczelni światopogląd liberalno-lewicowy? Że będę zabraniał profesorom wypowiedzi? Tamta strona skarży konserwatystów, dąży do usunięcia ich z pracy. [...] Może to przegięcie wywołało zapotrzebowanie na ministra, który będzie się wypowiadał jasno po stronie wolności dla wszystkich - powiedział Przemysław Czarnek.
9 grudnia minister edukacji i nauki przedstawił projekt nazywany Pakietem Wolności Akademickiej. Czytamy w nim m.in, że "nauczyciel akademicki nie może zostać pociągnięty do odpowiedzialności za wyrażanie przekonań religijnych, światopoglądowych lub filozoficznych". Przemysław Czarnek zapewniał podczas konferencji prasowej, że wbrew obawom niektórych środowisk, przepis ten nie dotyczy tylko jednej grupy światopoglądowej.
- Chcemy, żeby wszyscy nauczyciele akademiccy, zarówno ci, którzy mają światopogląd lewicowy, lewicowo-liberalny, jak i ci, którzy mają pogląd konserwatywny, chrześcijański, jak i ci, którzy mają centrowe poglądy, żeby mogli […] pracować na rzecz polskiej nauki. Dotyczy to zatem wszystkich - mówił Czarnek.
Chwilę później dodał jednak, że od tej zasady będą pewne wyjątki.
- Oczywiście mówimy o wyrażaniu swoich przekonań światopoglądowych w granicach obowiązującego powszechnie prawa. Pamiętajmy o art. 13 konstytucji chociażby. […] Dotyczy to przekonań nazistowskich, faszystowskich, czy przekonań komunistycznych wyrastających z marksizmu - powiedział Czarnek.
Czy mówienie o tematach związanych z osobami LGBT i ich prawami, co jest przez Czarnka porównywane do "neomarksizmu w czystej postaci", będzie karane na polskich uniwersytetach? Przyszłość pokaże. Krytycy pomysłów ministra podnoszą, że oprócz ograniczenia wolności osób o poglądach lewicowych, Pakiet Wolności Akademickiej może utrudnić prowadzenie postępowań dyscyplinarnych wobec osób głoszących np. nienawiść z pobudek religijnych i przewiduje amnestię wobec osób, w których sprawie takie postępowania już się toczą. Projekt Pakietu Wolności Akademickiej nie został jeszcze jednak przyjęty. Ministerstwo zapowiedziało, że będzie on konsultowany m.in. ze środowiskiem akademickim. Z jego treścią można zapoznać się na stronie resortu, TUTAJ.