Protesty kobiet związane z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji nie ustają od 22 października. Podczas ostatnich manifestacji byliśmy świadkami interwencji policji, które budzą zastrzeżenia. Chodzi m.in. o potraktowanie gazem pieprzowym posłanek Magdaleny Biejat z Lewicy i Barbary Nowackiej z KO (obie pokazywały legitymacje poselskie) czy zatrzymanie fotoreporterki Agaty Grzybowskiej, która także wylegitymowała się przed policjantem, tłumacząc, że jest na proteście w celach służbowych. O tym, co dzieje się w policji, opowiadał w Onecie Rafał Jankowski, przewodniczący NSZZ Policjantów.
- Duża niechęć wytworzyła się do policji, ale ta sytuacja rozpoczęła się od czasu, kiedy weszły rozporządzenia związane z koronawirusem. Wtedy zaczęły się dyskusje, czy mamy podstawę prawną do działania, czy nie. Policja jest "rozstrzeliwana" z każdej strony, a my tak naprawdę robimy to, co zawsze robiliśmy. Zawsze i wszędzie, gdzie dzieją się tego typu rzeczy, jest policja. Oczywiście, można pewne działania policji oceniać mniej lub bardziej krytycznie, niemniej jednak policja jest potrzebna i nie wyobrażam sobie, żeby nagle policjanci zeszli z ulic. Jesteśmy potrzebni - mówił Jankowski.
Przewodniczący NSZZ Policjantów stwierdził, że cała policja jest oceniana przez pryzmat ostatnich wydarzeń i zachowań kilku funkcjonariuszy. Przekonywał także, że charakter protestów dotyczących zaostrzenia prawa aborcyjnego zmienił się.
- Chciałem powiedzieć wyraźnie i z pełnym przekonaniem, że do czasu, kiedy były to faktycznie spontaniczne spacery, kiedy nie "dohuśtało" do pań towarzystwo polityczne, wszyscy widzieliśmy, że te protesty odbywały się spokojniej. Mam pełne przekonanie, że w momencie, gdy włączyli się politycy, sytuacja się radykalnie zaogniła - powiedział Jankowski,
Przewodniczący NSZZ Policjantów zaznaczył, że sam popiera postulaty kobiet i nie zgadza się z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego. Stwierdził jednocześnie, że politycy próbują zyskać coś na protestach.
- Jeżeli jakiś polityk wywodzi się z partii, która ma 6 proc, no to "wyjdę na ulicę, będę miał 7 albo 8 proc". To jest dla mnie też zrozumiałe, ale politycy szkodzą temu protestowi - powiedział Rafał Jankowski.
22 października 2020 roku Trybunał Konstytucyjny pod przewodnictwem Julii Przyłębskiej wydał wyrok, według którego aborcja przeprowadzana w przypadkach podejrzenia poważnego uszkodzenia płodu lub chorób zagrażających jego życiu jest niezgodna z ustawą zasadniczą. Decyzja ta wywołała sprzeciw dużej części kobiet. Polki wyszły na ulicę, żeby zamanifestować swój sprzeciw wobec prób zaostrzania prawa aborcyjnego, z czasem dołączyły do nich także przedstawiciele innych środowisk, a manifestacje przybrały charakter antyrządowy. Choć wyrok TK nie został opublikowany, niektóre szpitale zaczęły odmawiać pacjentkom terminacji ciąży i wypisywać do domu te, które zostały zakwalifikowane do takiego zabiegu.