- Obywatele polscy wybrali już Zjednoczoną Prawicę trzeci raz, a Węgrzy Viktora Orbana już cztery razy. Dla was praworządność oznacza atak na nasze wartości. Czym jest ten spór o praworządność? Komisja Europejska i Parlament Europejski wskazują jako uchybienie praworządności brak związków małżeńskich czy prawa jednopłciowych małżeństw do adopcji dzieci, tym samym unieważniają polską definicję rodziny - powiedziała na komisji wolności obywatelskich, sprawiedliwości i spraw wewnętrznych Beata Kempa.
Podczas debaty o praworządności i prawach mniejszości seksualnych w Polsce Kempa przekonywała, że w Polsce "nie dzieje się nic, co odbiega od normy w Hiszpanii czy we Francji". - Jednak to nas Komisja Europejska bezpardonowo atakuje - mówiła. - Nie uszczęśliwiajcie nas na siłę, nie tędy droga i proszę o to, by europosłowie nas nie pomawiali. Nie będziemy godzić się z żadnym dyktatem, nie będziemy godzić się z taką tezą, że trzeba nam odebrać środki, bo mamy inne poglądy czy inaczej rozumiemy wartości europejskie niż liberałowie, czy socjaliści - podkreślała europosłanka.
Kempa powtórzyła, że Polska "nie przyjmie żadnego dyktatu". - Jesteśmy dumnym narodem w środku Europy. Już raz mieliśmy bolszewicki dyktat, dzisiaj każdy inny, narzucający nam z góry inne wartości niż te, które przyjęliśmy, jest nie do przyjęcia - powiedziała.
Po niej do dyskusji włączył się Andrzej Halicki. - Polski rząd nie ma mandatu do reprezentowania wszystkich Polaków, bo jest tylko rządem PiS-u i nie ma mandatu do tego, aby walczyć z wartościami demokratycznymi - powiedział. - Nie ma mandatu, by walczyć z Unią Europejską i jej instytucjami, bo 80 proc. Polaków popiera obecność w UE - dodał.
Następnie europoseł stwierdził, że PiS przypomina władzę "komunistyczną i bolszewicką".