"Mam za sobą kilkadziesiąt w większości wygranych procesów związanych z wykonywaniem przeze mnie zawodu dziennikarza. Ale dziś jest przełom. Roman Giertych żąda w prywatnym akcie oskarżenia nie tylko pieniędzy, ale i kary bezwzględnego więzienia. Super" - poinformował na Twitterze Cezary Gmyz, korespondent TVP w Berlinie.
Do wpisu Gmyza odniósł się później sam Giertych, proponując "ugodową" ścieżkę rozwiązania sporu. "Proszę nie płakać. Jak Pan okaże skruchę, wyda swoich Mocodawców i przeprosi, to może zgodzimy się na rok prac społecznych. Proponowałbym po 20 h tygodniowo pracy w ośrodku leczenia uzależnień" - napisał były wicepremier.
Na początku listopada Barbara Giertych poinformowała o pozwie przeciwko TVP. Adwokatka domaga się przeprosin emitowanych przed "Wiadomościami" oraz 500 tys. zł zadośćuczynienia. Chodzi o to, w jaki sposób telewizja publiczna relacjonowała zatrzymanie jej męża.
- Mają chyba jakieś dyżury, bo są różne samochody, więc się zmieniają i filmują nas, jak wychodzimy z psem czy na zakupy - mówiła w rozmowie z TOK FM córka mecenasa Maria Giertych.
Wcześniej, w rozmowie z portalem Wirtualne Media, Giertych zapowiedziała, że poza pozwem cywilnym wobec TVP do sądu przesłano już trzy akty oskarżenia wobec Gmyza, Samuela Pereiry (portal tvp.info) oraz Piotra Nisztora ("Gazeta Polska"). - Działamy w trybie art. 212 kodeksu karnego, zarzucając zniesławienie. Domagamy się dla nich prac społecznych - mówiła wówczas adwokatka. Zapytana o to, za co konkretnie chce pozwać wspomnianych trzech dziennikarzy, odpowiedziała: "Za całokształt. Za to, co publikowali po zatrzymaniu mojego męża".
Po tym, jak 15 października Giertych został zatrzymany przez CBA, Gmyz szeroko komentował tę sprawę zarówno w mediach społecznościowych, jak i w programach publicystycznych TVP, która poświęcała akcji CBA długie antenowe godziny.
W jednym ze wpisów na Twitterze dziennikarz przekazał, że do sprawy Giertycha zatrzymano również Piotra Ś., byłego prezesa Młodzieży Wszechpolskiej. "Znany miłośnik zamawiania pięciu piw w sposób pokazany na zdjęciu" - pisał Gmyz. Informował też, że Wojciech Giertych, dominikanin i stryj Romana Giertycha, zwrócił się do włoskich organów ścigania, by nie wydawały Polsce materiałów, które miano odnaleźć we włoskiej posiadłości mecenasa.
Barbara Giertych oświadczyła później, że skontaktował się z nią jeden z włoskich policjantów, by "przeprosić za podjęcie bez weryfikacji wniosku CBA o przeszukanie".
15 października Centralne Biuro Antykorupcyjne dokonało przeszukania w domu byłego posła i wicepremiera. Podczas akcji funkcjonariuszy Roman Giertych zasłabł i trafił do szpitala. Służby zarzucają mu działanie na szkodę giełdowej spółki w latach 2010-2014 - miano wyprowadzić z niej ponad 90 milionów złotych. Wobec polityka nie zastosowano środka zapobiegawczego w postaci aresztu tymczasowego. Z kolei sąd zdecydował o wypuszczeniu na wolność innych zatrzymanych, w tym biznesmena Ryszarda Krauze.