Barbara Nowacka zapytana o samopoczucie, odpowiedziała, że "nie było to przyjemne doświadczenie". Dodała, że ma nadzieje, że także inne poszkodowane osoby czują się dobrze.
Posłanka Koalicji Obywatelskiej opisała całe zdarzenie ze swojej perspektywy.
Stoję z legitymacją poselską i dostaję z bardzo bliskiej odległości gazem pieprzowym prosto w twarz. Dostaję w oczy, w ucho, dostają też stojące obok mnie osoby. Można powiedzieć, że tylko dlatego o tym dzisiaj rozmawiamy, że jestem posłanką na Sejm, bo takie rzeczy dzieją się od 11 listopada na protestach bardzo często, to znaczy trwa systemowe zastraszanie obywateli. A policja potem opowiada bzdury i nieprawdy
- powiedziała.
Dodała, że winni poniosą karę. - My ich rozliczymy. To nie jest tak, że zachowania agresywne wobec obywatelek i obywateli ujdą płazem. I mówię tutaj i o nadzorcach, czyli o panu Kaczyńskim, panu Kamińskim, ale również o komendancie stołecznym policji, który odpowiada za tę akcję, i policjantach, którzy albo są źle szkoleni, albo często nie radzą sobie w takich sytuacjach. Wiele do życzenia pozostawia w ogóle to, co robiła wczoraj policja - dodała.
Ale wiemy, kto wydał takie rozkazy, kto wydał rozkazy "eskalować protesty". I to jest pan Kaczyński
- podkreśliła.
Zdaniem Nowackiej policjant, który użył wobec niej gazu, nie miał do tego żadnych podstaw.
Jeżeli trzymam w ręku legitymację poselską, to policjant powinien chociaż zaciekawić się, co to za dokument. Zdumiona jestem, że nie są szkoleni, jak wyglądają takie dokumenty. Ale nawet jeżeli tego nie widział, to naprawdę nie ma znaczenia, czy jestem posłanką, dziennikarką czy obywatelką. Policjant, który widzi spokojnie stojącą osobę, która nie rzuca się na niego i nie robi nic złego, nie ma prawa psikać gazem prosto w twarz, nie ma prawa używać środków przymusu bezpośredniego. To jest nadużycie. […] Mam 45 lat, 170 cm wzrostu i ważę 60 kg. Naprawdę nie zagrażam uzbrojonym policjantom
- skomentowała.
Nowacka przypomniała też, że to nie pierwszy raz, kiedy ktoś z parlamentarzystów został poszkodowany przez policję i dodała, dlaczego posłowie w ogóle chodzą na protesty.
- Żeby deeskalować konflikty, żeby czasami mediować, czasami uzyskać informacje od policji: gdzie wywożą zatrzymane osoby i jak te osoby się nazywają, żeby móc potem skierować do nich prawników - powiedziała.
Posłanka KO krytycznie odniosła się do komentarzy ze strony policji. - Panowie policjanci, szczególnie rzecznicy, pan komendant opowiadają głupstwa, nieprawdy. To obraża nie tylko intelekt, ale też honor munduru policjant RP. Bo ja nadal wierzę, że ten honor jest. Spotykam na swojej drodze wielu przyzwoitych policjantów i policjantki i dzisiaj do mnie piszą, że jest im wstyd. Nie tylko za te żenujące wpisy, ale za całość zachowania - podsumowała.