Zobacz nagranie. Prof. Pisarska: Tolerancja UE jest duża. Na niej premier opiera założenie, że można grać va banque
Posłowie Koalicji Obywatelskiej Marcin Kierwiński i Robert Kropiwnicki z kontrolą poselską w Poczcie Polskiej, Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych i Ministerstwie Aktywów Państwowych ruszyli już w czerwcu. Cel? Jak przekonywali: wyjaśnić, na jakiej podstawie "wyrzucono w błoto 70 milionów złotych".
16 kwietnia 2020 r. premier polecił bowiem Poczcie przygotować się do przeprowadzenia wyborów na prezydenta w trybie korespondencyjnym.
Wybory się jednak nie odbyły, ale Poczta i tak wydała na nie ok. 70 mln zł, choć nie miała zawartej z rządem na to umowy. PiS przepchnęło więc w Sejmie przepis, który otworzył Poczcie furtkę do zrekompensowania tych wydatków. Decyzja premiera trafiła z kolei do sądu administracyjnego, który 15 września uznał (póki co nieprawomocnie, bo premier się odwołał), że decyzja Mateusza Morawieckiego naruszyła m.in. konstytucję i uznał ją za nieważną.
Bez względu na to Poczta i tak wystąpiła o rekompensatę, choć odmawia jakichkolwiek szczegółów żądania, zasłaniając się tajemnicą. Zwrotu wydatków Poczcie miałoby dokonać Krajowe Biuro Wyborcze (organ Państwowej Komisji Wyborczej).
Jak informuje nas KBW, o przyznanie rekompensat wystąpiła nie tylko Poczta Polska, ale także Państwowa Wytwórnia Papierów Wartościowych S.A. Złożone przez Pocztę dokumenty opatrzono klauzulą o "tajemnica przedsiębiorstwa Poczta Polska S.A.", a wniosek PWPW "informacja prawnie chroniona". KBW nie podaje zatem kwot, których oczekują obie spółki.
- Wnioski są obecnie analizowane i należy przypuszczać, że ze względu na skomplikowany i specjalistyczny charakter sprawy procedura ta jeszcze dłuższy czas potrwa - podkreśla biuro prasowe KBW.
Dla żądania Poczty kluczowy jest art. 117 a.1 ustawy covidowej - to podstawa prawna wniosku. Czytamy w nim, że Poczta może "wystąpić do szefa KBW o przyznanie jednorazowej rekompensaty na pokrycie zasadnie poniesionych kosztów, związanych bezpośrednio z realizacją polecenia".
Jak wskazuje poseł Platformy Marcin Kierwiński w piśmie do szefowej KBW Magdaleny Pietrzak, powinna ona prześwietlić wydatki Poczty, nim zleci przelanie choć złotówki spółce kierowanej przez Tomasza Zdzikota - zaufanego człowieka szefa MON Mariusza Błaszczaka.
Według Kierwińskiego koszty poniesione przez PP nie były bowiem - jak wymaga ustawa - "zasadne". - Nie wszystkie koszty związane bezpośrednio z realizacją polecenia premiera będą kosztami "zasadnymi" - podkreśla poseł PO. I posiłkuje się definicją "zasadności" zaczerpniętą ze Słownika Języka Polskiego PWN, gdzie "zasadne" koszty to takie, które są oparte na "obiektywnych racjach i podstawach, poparte dowodami uzasadniającymi czyjeś działanie".
Wedle posła PO należy sprawdzić, czy Poczta mogła taniej zamówić usługi np. pakowania przesyłek z kartami do głosowania i zakup worków. A jeśli Poczta nie dowiedzie, że zamawiała usługi po cenach rynkowych, to szefowa KBW powinna odmówić pokrycia kosztów.
- Jeśli mimo braku uzasadnienia koszty te zostaną pokryte przez szefa KBW, niewątpliwie będziemy mieć do czynienia z naruszeniem dyscypliny finansów publicznych i stosowną odpowiedzialnością szefa KBW - pisze Kierwiński.
Wśród wydatków Poczty na wybory największy to pakowanie kopert. 16 mln pakietów do skompletowania zlecono firmie EDC Expert Direct Communication (koszt to ponad 30 mln zł, czyli 1,89 zł za pakiet), a drugie 16 mln pakietów firmie Prografix (31 mln zł, czyli 1,94 zł za pakiet). Tymczasem - to podkreśla Kierwiński w piśmie do szefowej KBW - kilka tygodni wcześniej te same dwie spółki oferowały za podobne zlecenie wynagrodzenie na poziomie 0,32 zł i 0,41 zł. Łączny koszt pakowania kopert mógł zatem - liczy poseł PO - wynieść nie 61, ale 19 milionów złotych.
Wedle posła PO, jeśli KBW stwierdzi, że Poczta nie zadbała o "konkurencyjność i transparentność" wyłaniania ofert na kompletowanie pakietów wyborczych, to "należy odmówić udzielenia rekompensaty w żądanej przez Pocztę Polską wysokości".